-Proszę.- zawołałam.
-Hej Ela, jak tam dzisiejsze samopoczucie?
-Jest okey Leoś.- powiedziałam próbując ukryć, fakt, iż płakałam.
-Ej, przecież widzę, że coś jest nie tak.
-No więc...-zaczęłam mówić i usłyszałam dźwięk sms-a. Odblokowałam telefon i przeczytałam wiadomość:

Wiadomość od Tobiasz, boże co ja mam zrobić. Dołączył do tego zdjęcie małego. Nie miałam siły odpisać, ponownie zwróciłam się do Leona.
-Rozmawiałam z Krzysiem, trochę namieszał mi w głowie.
-Ela, ale ty chcesz z nim....-zapytał niepewnie Leon.
-Nie, właśnie chodzi o to, że nie chcę, ale uświadomiłam sobie, że nie chce też Tobiasza. Powrót ojca Ignasia wpłynął na mnie, wiesz, że nie potrafię patrzeć na niego obojętnie, ale na razie nie chce się wiązać, szczególnie z Krzysiem, on mnie zranił, ja zraniłam jego, trudno, stało się. Ja po prostu nie chcę marnować życia Tobiaszowi, u boku starej baby na pewno nie będzie miał szczęśliwego życia!
-Co do tej baby, to się nie zgodzę, ale wiesz jakie miałem zdanie o Tobiaszu, nie przepadam za nim, to jeszcze młody chłopak, nie jest gotowy na stabilizację, sama rozumiesz. Masz nas, to z pewnością ci wystarczy, ja Alicja, Beata wszyscy cię wspieramy. Ala wspominała nawet, że Kubuś strasznie fajnie bawi się z Inim.- powiedział Leoś z taką lekkością, że aż mi ulżyło.
-Dziękuje ci, chyba czeka mnie poważna rozmowa z Tobiaszem, muszę lecieć, bo obiecałam, że zmienię go przy małym o 18.00. Z tego co wiem to ty też kończysz dyżur, może wpadniesz na lampkę wina o 19.00? Pogadamy, posiedzimy, dawno nie mieliśmy na to czasu.-zwróciłam się do przyjaciela.
-Z chęcią, na pewno będę. Narazie..-odpowiedział i wyszedł z gabinetu.
Co prawda była dopiero 16.00, ale postanowiłam pojechać już do domu. Chciałam od razu załatwić wszystko z Tobiaszem, wzięłam torebkę i wyszłam z budynku szpitala. Weszłam do samochodu i opaliłam silnik. Po 15 minutach byłam już pod domem. Weszłam do środka. Ignacy bawił się na dywanie, a Tobiasz sprawdzał pocztę.
-O hej słońce.-podszedł i chciał mnie pocałować w usta, ale ja odwróciłam głowę i buziak spoczął na moim policzku.- Coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Chciałam pogadać, możesz zrobić mi herbaty?- zapytałam.
-Okey.

Pocałowałam małego i odwróciłam głowę w stronę kanapy na której siedział Tobiasz nerwowo ruszając nogami.
Usiadłam koło niego.
-Słuchaj, chodzi o to, że...cholera nie wiem jak to powiedzieć.-miotałam się.
-Nie chcesz ze mną być, powiedź to wprost.
-Nie chce, ale nie dlatego, że jesteś zły. Jesteś opiekuńczy, bardzo mi pomagasz i zawsze mogę na ciebie liczyć. Ale jesteś za młody na stały związek i stabilizację a ja tego właśnie oczekuję. Wiem, że to może zaboleć, ale ja cie nie kocham.- wydusiłam z siebie.
-Spodziewałem się tego, on wrócił i zrywasz.
-Nie chodzi o to, nie chce marnować ci życia, a co do Krzysztofa, to nie chce do niego wracać. Nie mogę cię dłużej krzywdzić.- zwróciłam się do niego z nadzieją w głosie.
-Po tym, jak opowiadałaś mi o twojej relacji z nim, to już wtedy uświadomiłem sobie, że masz w głowie tylko jego. Pogodziłem się z tym, ale miałem nadzieję, że nie wróci. Nie chcę cię unieszczęśliwiać, jeśli mnie nie kochasz, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko odejść.- powiedział i skierował się w stronę sypialni. Siedziałam jak wryta na kanapie. Wyszedł po chwili z walizką. Podszedł pożegnał się z Ignasiem, wziął kota na ręce i wyszedł bez słowa. Nie zrobił awantury, nie walczył....Zrozumiał, cieszyło mnie to. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to długo nie potrwa.
Wstałam z kanapy i wzięłam małego na ręce. Udałam się z nim do kuchni i nakarmiłam go. Chwilę się z nim pobawiłam, kiedy była 18.00 zaniosłam go do łazienki i wykąpałam. Uśpiłam go i szybko wzięłam prysznic, tak, żeby zdążyć przed przyjściem Leona. Usłyszałam dźwięk dzwonka, pobiegłam do drzwi.
-Witam panią dyrektor.- przywitał się Leoś i wszedł do środka z kartonem pizzy.
-O pizza, przyda się. Mam wino.- odparłam ucieszona.
-Powiedz mi, nie ma kota, nie ma Tobiasza?- zwrócił się do mnie.
-No tak.....powiedziałam mu wszystko, zareagował dość spokojnie. W sumie, on też nie wróżył naszemu związkowi zbyt długiej przyszłości.- powiedziałam lekko zamyślona.
-Eluś, może to i dobrze, że tak się stało.- powiedział i mnie przytulił.- dawaj te kieliszki mała.
-Ach, dziękuje, że jesteś. Siadaj ja zaraz podam pizze i winko.
-Nie masz za co mi dziękować, taka moja rola, kocham cię jak siostrę zawsze możesz liczyć na moje wsparcie, a powiedz mi jak z Krzyśkiem?
-No co, Krzysiek poprosił o widywanie się z synem w weekendy, zgodziłam się nie chce mu tego utrudniać. Złożył też podanie o pracę, również rozpatrzyłam je pozytywnie, chyba żałuję...-wyszeptałam niepewnie.
-Dlaczego żałujesz?
-Dzisiaj był u mnie, parę zdań, chwila rozmowy i namieszał mi w głowie. Nie chce go, ale nie wiem czy będę umiała go odtrącić. Jak na razie nie chce żadnego związku, a z tego co on mówił da mi spokój. Boję się, że mi się to nie uda.
-Spokojnie, od przeznaczenia nie uciekniesz. wiem, że będzie to trudne, ale jakoś ułożysz sobie to życie.- stwierdził Leoś.
Siedzieliśmy do późna, wypiliśmy trochę wina, więc zaproponowałam, aby Leo został na noc i przespał się na kanapie w salonie. On z chęcią się zgodził.
______________________________________________
Piątek, to dzisiaj Krzysztof przychodzi po małego, zabiera go do siebie na weekend. Będzie to dla mnie trudne, nie pamiętam kiedy rozstałam się z Ignasiem na dwa dni. Usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie je otworzyłam, do środka wszedł Krzysztof.
-Hej, mały gotowy?- zwrócił się do mnie uradowany.
-Tak.- odpowiedziałam zasmucona.
-Coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Nie, po prostu nie jestem przyzwyczajona do tak długiej rozłąki z Igim.
-Rozumiem co czujesz, ale ja też chce mieć syna....
-Pozwól, że tego nie skomentuje.- odparłam i podałam mu torbę z rzeczami synka.
-Odwiozę go w niedziele popołudniu. No to co, do zobaczenia.
-Jakby coś się stało, od razu dzwoń.- zwróciłam się do Krzysztofa, który wychodził właśnie z domu.
Odeszli a ja zostałam sama w mieszkaniu, miałam kompletnego doła, czułam, że zostaje sama. Przez chwilę przeszło mi nawet przez myśli, co by było, gdyby on odebrał mi syna.....to nierealne!
Poszłam do sypialnie i położyłam się w łóżku z książką, dawno nie miałam czasu na chwilę relaksu. Zanim spostrzegłam, oczy same mi się zamknęły i zasnęłam.
Około 01.30 obudził mnie telefon, na wyświetlaczu zobaczyłam KRZYSZTOF i krew zmroziła mi się w żyłach. Co mogło się stać?!
KONIEC
______________________
Wiem, że rozdział jest mały, ale tylko takim sposobem mogę wam coś dodać. Nie mam teraz zupełnie czasu, więc lepiej to niż nic. Postanowiłam, że jeśli nie mam czasu, to postaram się napisać chociaż coś krótkiego. Mam nadzieję, że wam się spodoba! :) Obiecuję, że w następnym tygodniu pojawi się coś nowego. :D
Jestem pod wrażeniem, oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są niesamowite. Kiedy kolejna czesc? :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane opowiadanie :) mam nadzieję że szybciutko będzie kolejna część :) jestem bardzo ciekawa co się stało, że Krzysztof zadzwonił.
OdpowiedzUsuńKiedy Możemy Się spodziewać cd?
OdpowiedzUsuńDzisiaj, jutro lub we wtorek postaram się coś dodać :)
OdpowiedzUsuń