piątek, 20 marca 2015

Rozgrzane wspomnienia cz.1

To dzisiaj, ta impreza, cholera, nie jestem na nią gotowa, minął rok.....
___________________________________-

A tak od początku, to zaczęło się od tego, że byłam z Krzysztofem już bardzo blisko. Staliśmy się parą. Okazało się, że jestem w ciąży- wielkie zaskoczenie, ciąża w wieku 42 lat! Jednak oboje cieszyliśmy się z tego dziecka. Aż do pewnego momentu. Pojawiła się stara przyjaciółka Krzysztofa. Czarowała, omotała, zabrała mi go! Z tego co mi mówił wzbraniał się na wszystkie sposoby, ale kiedy zobaczyłam jego maile, jego i tej Emilii, zrobiło mi się niedobrze. Było to już pod koniec mojej ciąży. Przeżyłam wiele złego, na szczęście Ignacy urodził się 16 września, cały i zdrowy. Rozstaliśmy się z Krzysztofem, ja straciłam do niego zaufanie, on nie chciał już dłużej udowadniać mi, że jest czysty. Może i mnie nie zdradził, ale zranił. Płacił alimenty, ja wychowywałam dziecko sama, Janek był już dorosły, więc pomagał mi, mama też zawsze była blisko. Przestałam tęsknić. Wyleczyłam się. On wyprowadził się do Wrocławia pół roku temu, czyli niedługo po narodzinach Ignacego. Teraz moje szczęście miało 8 miesięcy i byłam zasadniczo szczęśliwą, ale zranioną młodą mamą. Bałam się spotkania po tak długim czasie, bałam się, że wszystko wróci. Spotkanie, hmmm, urodziny Leosia, huczne urodziny. Nie mogę go winić za to, że zaprosił Krzysztofa, ale też nie mogłam odmówić mu udziału w przyjęciu, w końcu to mój najlepszy przyjaciel, ostatnio był obecny w moim życiu praktycznie 24 godziny na dobę.

W końcu zebrałam się, uczesałam, pomalowałam i założyłam czarną luźną sukienkę oraz wysokie koturny. Wyglądałam.....stosownie i odpowiednio. Nie miałam okazji na żadne takie wyjście odkąd urodził się mały, pochłonął mój cały czas i energię. Zeszłam do salony, mały spał w wózku, podeszłam do niego i pocałowałam go w czółko.

-Mamusiu, ja wchodzę, dziękuje jeszcze raz, że zgodziłaś się z nim zostać. Do jutra.-wyszeptałam do mamy, aby nie obudził synka. Mama na co dzień mieszka sama, ale tym razem zgodziła się zostać z nim u mnie w mieszkaniu. 
-Przecież wiesz, że to moje oczko w głowie, nie ma problemu, baw się dobrze. Papa.-odpowiedziała mi mama. 

Wyszłam i wsiadłam do taksówki, kiedy znalazłam się pod klubem usłyszałam głośno grającą muzykę i energicznym, pewnym krokiem weszłam do środka. Byłam pewna, że wyleczyłam się z niego i wspomnienia nie wrócą, myliłam się. Zobaczyłam Krzysia i Leona stojących przy barze, roześmianych, szczęśliwych. Poczułam się jak za starych dobrych czasów, kiedy byliśmy we 3 nierozłączni...taaa do czasu.
Wszystko wróciło, żal, nienawiść, miłość, pożądanie, chęć zemsty WSZYSTKO uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą, aż zrobiło mi się niedobrze. Ale ocknęłam się i podeszłam do nich.

-Hej. powiedziałam niepewnie.
-Elusia, witaj!- krzyknął Leon. Złożyłam mu życzenia i wręczyłam mały prezencik.
-Cześć Elżbieta.- usłyszałam przygaszony głos Krzysztofa.-Chciałbym pogadać, możemy wyjść na zewnątrz, tutaj jest tak głośno, że nie da się skupić myśli.- wypalił.
-Tak od razu, już? No dobrze, chodźmy.- odparłam i skierowałam się do drzwi wyjściowych.

Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz przez chwile panowała krępująca cisza. Krzysztof zapalił papierosa (kurde od kiedy on pali) i zaczął mówić.

-Ja nie będę przepraszał cie kolejny raz, nadal czuję coś do ciebie i wiem, że to ja zawaliłem. Podejrzewam, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale chciałbym zobaczyć mojego syna. Masz jakieś jego zdjęcie.

-Hmm...tak tak, mam.-powiedziałam i wyciągnęłam z torebki telefon. Znalazłam zdjęcie Ignasia, które zrobiłam wczoraj, podałam mu telefon.- To twój syn.



W jego oczach pojawiły się łzy, szybko je otarł i oddał mi telefon.

-Mam najpiękniejszego syna na świecie.-wyszeptał.

-Słuchaj, nie musisz rozpaczać, to ty nie chciałeś kontaktu, ja nie zabroniłam ci spotkać się z nim, zabrać na weekend, albo chociaż na spacer. Ty się nie odezwałeś, olałeś nas.

-Wiem, ale ja po prostu musiałem wszystko przemyśleć, musiałem zastanowić się, jak będzie wyglądało dalej moje życie. Wracam do Torunia, do pracy w szpitalu. Powinnaś dostać moje podanie o przyjęcie w poniedziałek.

-Jeśli chcesz wiedzieć, to mało mnie to obchodzi, nie zabronię ci kontaktu z Ignasiem, ale ja nie chce rozdrapywać raz. Mam kogoś i pomału zaczęłam układać sobie życie na nowo. Przyjmę cię, bo nie chce mieszać życia prywatnego z zawodowym. Uważam, że to nie jest dobry moment na takie dyskusję, nie będziemy psuli Leonowi imprezy, wróćmy tam i zachowujmy się jak ludzie.
-Kim jest ten nowy? Jest dobry dla naszego synka? Jest dobry dla ciebie?- zapytał przez zęby.
-Nie powinno cię to interesować, zresztą, poznasz go, zaraz powinien tutaj być.

Tak, pominęłam ten ważny wątek w moim życiu, 2 miesiące temu związałam się z Tobiaszem. Jest ode mnie młodszy, ale jest bardzo dojrzały emocjonalnie. Jest lekarzem, pracuje w szpitalu, przyjęłam go zaraz po odejściu Krzysztofa. I jakoś tak wyszło. 

-O to właśnie on, podjechała jego taksówka.
-Kurwa, dlaczego ja o ciebie nie walczyłem do końca.- usłyszałam.
-Może po prostu tak miało być.- szepnęłam i skierowałam się w stronę taksówki Tobiasza. Po chwili razem weszliśmy do klubu.


Krzysztof


Cholera, kiedy zobaczyłem jak czule wita się z nią miałem ochotę podejść i przypierdolić mu w pysk. To co czułem do Eli, to jedyne tak mocne uczucie w moim życiu. Nigdy się z niej nie wyleczyłem, dobrze wiedziałem, że ona też nadal o mnie myśli, widziałem to w jej oczach. Próbowała zapomnieć, zatkać pustkę po mnie tym szczylem. Jedno wiem na pewno, muszę o nią zawalczyć, o nią i o nasze dziecko. Nie ominie nas poważna rozmowa. Wróciłem do klubu i przez resztę wieczoru próbowałem zachowywać się naturalnie, chociaż czułem, że w środku rozdziera mnie na pół.

Elżbieta


Zabawa była przednia, w sumie obecność Krzysztofa nie była aż taka przerażająca, ale kiedy patrzył na mnie i na Tobiasza czułam się dość niezręcznie. Wróciliśmy do mieszkania koło 2 w nocy, weszliśmy po cichu, żeby nie obudzić mamy, ani Ignasia. Jednak zaraz po przestąpieniu progu usłyszałam jego płacz i cichy, spokojny głos mojej mamy, która śpiewa mu kołysankę. 

-Kurde, a miałam nadzieję, że położę się spokojnie spać.-westchnęłam.
-Położysz się koteczku, ja do niego pójdę.
-Dziękuje skarbie.- odpowiedziałam i skradłam mu buziaka.

Słyszałam jak mama zamyka drzwi od pokoju gościnnego, pewnie jest zmęczona, nie dziwie się. Ostatnio mały daje nam popalić, na szczęście Tobiasz działa na niego kojąco, oprócz mnie tylko on potrafi go tak szybko uspokoić, mam w nim ogromne wsparcie. Ciesze się, że go mam, ale cholera, nie umiem zapomnieć obrazu łez Krzysia, kiedy zobaczył zdjęcie małego. To co było między nami było tak silne, że każdy najmniejszy bodziec i wszystko wraca. Starałam się nie myśleć już o niczym więcej, słyszałam, że mały się uspokoił a woda w łazience się lała. Co oznaczał, że sytuacja opanowana a Tobiasz bierze prysznic. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.

Rano obudziłam się dość wypoczęta, o cholera nic dziwnego, na zegarku była już godzina 10.30! Szybko zerwałam się z łóżka, poranna toaleta, prysznic i chwilę przed 11.00 znalazłam się w salonie. Chłopaki bawili się radośnie na dywanie, poszłam do lodówki i zrobiłam sobie kanapkę.

-Oj, jaki piękny widok. Takie poranki to ja mogę mieć codziennie.- zwróciłam się w kierunku Tobiasza.
-Tak słodko spałaś, że nie miałem sumienia cię obudzić.
-Miło z twojej strony, ale jest poniedziałek, a ja mam masę roboty, więc pozwolisz, że pojadę do pracy. Ty masz dyżur o 18.00 więc do tej pory spróbuję się ze wszystkim uporać i przyjadę zmienić cię przy Igim. A tak wg to gdzie mama?
-Kochanie, powoli, spokojnie. Toja mama wyszła rano, ja oczywiście zostaję z Igim do 18.00 a ty jedź do pracy. Tylko jeden buziak na do widzenia- powiedział i nastawił usta w moją stronę.
-Mua, a teraz muszę lecieć. Właśnie dostałam sms-a. Krzysztof chce ze mną porozmawiać, ma być za pół godziny w moim gabinecie, nie mogę się spóźnić.
-Właśnie, co z nim?-zapytał zaniepokojony.
-Nic takiego, sama nie wiem, pogadam z nim i wszystkiego się dowiem. Buziaki.-powiedziałam, pocałowałam małego i Tobiasza i wybiegłam z domu.

Dojechałam do szpitala trzy minuty przed spotkaniem z Krzysztofem, szybko pobiegłam do mojego gabinetu. Miał rację, jego podanie o pracę już leżało na biurku. Chwyciłam długopis i je podpisałam. Nie miałam zamiaru się mścić. Poza tym, ja już chyba na prawdę nic do niego nie czuję. Wczoraj, może przez chwilę wróciły wspomnienia, ale dałam radę się z nimi uporać. Mam nadzieję, że rozmowa przebiegnie równie bezproblemowo. Usłyszałam pukanie do drzwi, wszedł do mojego gabinetu.

-Cześć.
-Witaj Krzysztof, dobrze, że tak szybko zaproponowałeś spotkanie. Proszę siadaj.-powiedziałam radośnie i wskazałam na kanapę.
-Dzięki, wiesz chciałem to jak najszybciej załatwić.-odparł i usiadł na kanapie, ja zaraz koło niego.
-Więc, czego oczekujesz?
-Chciałbym się widywać z małym, raz w tygodniu, najlepiej w weekend.
-Dobrze, zgadzam się.- odpowiedziała, spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Dość osobiste. Na prawdę już nic do mnie nie czujesz, nie chcesz zawalczyć? Kochasz tego młodego, czy po prostu szukałaś oparcia?
-To nie jest twoja sprawa, ale odpowiem ci. Owszem potrzebowałam oparcia, ale on zapewnił mi miłość i pomoc. Wspiera mnie, a ja jego. Próbujemy ułożyć sobie życie. I nie myśl, że ja teraz rzucę ci się na szyję, bo tak nie będzie. Może nie kocham Tobiasza, ale jestem przy nim spokojna o każdy następny dzień, może miłość się pojawi, może nie. Na razie chce spróbować żyć normalnie. Nawet nie wiesz co czułam jak mnie zostawiłeś, ja tak bardzo cie kochałam, że jestem pewna, że nikogo nie obdarzę już takim uczuciem. Ale nie udało się, jest mi teraz ciężko, bo gdzieś w głowie nadal siedzi mi obraz NAS, jako szczęśliwych, ale nasze drogi się rozeszły, straciliśmy szansę na szczęście, Nie chce wracać do tego co było, bo może mieć to nieodparte skutki, kolejny raz nie przeżyłabym rozstania z tobą. Obudzenie w sobie tej miłości, to wielka rzecz, nie mogę do tego dopuścić.- mówiłam a łzy cisnęły mi się do oczu, jednak usilnie trzymałam fason, nie chciałam pokazać mu, że jestem słaba.

-Chciałem o ciebie walczyć, po to wróciłem i nie myśl, że tak łatwo odpuszczę, nie chce zrobić ci krzywdy. Na 1 miejscu chce kontaktu z synem, ale jeśli chociaż przez chwilę poczuje, że jesteś nieszczęśliwa, to będę walczył o twoje szczęście. Cholera, nie możesz być szczęśliwa z kimś kogo nie kochasz! Ja wszystko to przemyślałem, dałem dupy, wiem! Mogłem o ciebie walczyć dalej, nie wiem dlaczego to zrobiłem, dlaczego wyjechałem. Ale wiem, że teraz nie pozwolę, żeby ktoś zrobił ci krzywdę. Nie chcesz mnie? Czy kłamiesz sama sobie? Hm.....?! Zastanów się, co dla ciebie może być szczęściem, nigdy nie jest za późno! Wiesz ja chyba już pójdę. Cześć.- wykrzyczał i wyszedł a ja zalałam się łzami. Dlaczego mi to zrobi, dlaczego znowu miesza mi w głowie! Nie dam mu się omotać. Nie zaburzy mojej spokojnej idylli.


KONIEC


No to macie taki mały wstęp. Piszcie, czy taki wątek przypadł wam do gustu :3 Pozdrawiam miłego wieczorku.


8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny początek, ciekawy pomysł :) Dziwi mnie, że Krzysztof się tak bezsensownie zachował, ale miejmy nadzieję, że to naprawi. Widać doskonale, że Ela nie kocha Tobiasza i pewnie jak Krzysiek będzie teraz blisko wszystko szybko odżyje między nimi. Czekam na ciąg dalszy - Olka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie między nim, a tą Emilią (?) do niczego nie doszło tylko Ela przeczytała tą ich korespondencję i to, że jakaś baba bezczelnie startuje do jej faceta i dopowiedziała sobie resztę, czyli to, że mąż na pewno ją oszukuje i zdradza, a on uniósł się honorem i się wyprowadził.
      P.s.: Słodki ten maluszek na zdjęciu :) .

      Usuń
  2. Powiem szczerze, że ten wątek początkowo mi się nie spodobał, ze względu na głupie zachowanie Krzysztofa... Jakoś mi to do niego nie pasuje. Ale mam nadzieje, że wszystko się wyjaśni i dostarczysz nam wielu szczęśliwych wątków! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie że pomimo zakończenia serialu stworzyłaś bloga i opowiadania będę często zaglądać/Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Podejrzewam ze nie prędko :(nie mam teraz czasu na pisanie

      Usuń
  5. Proszę o więcej :D Świetnie piszesz, naprawdę super.

    OdpowiedzUsuń