Elżbieta
Czekałam na niego, wiedziałam, że to nieuniknione. Usiadłam na kanapie w swoim gabinecie i schowałam twarz w dłoniach. Usłyszałam pukanie, on nigdy nie pukał, tym razem zrobił wyjątek.
-Proszę- krzyknęłam tłumiąc łzy.
Wszedł do gabinetu, wyglądał jak zawsze perfekcyjnie w swoim białym fartuchu. Bałam się tego, co usłyszę.
-Dzień dobry, oto moje wypowiedzenia, pewnie się tego spodziewałaś, miło było tu pracować.- powiedział chłodno, położył kartkę papieru na biurku i skierował się do wyjścia.
-Poczekaj, mam do ciebie ważne pytanie.- zatrzymałam go wpół kroku.
-Słucham.- powiedział niechętnie.
- Co z wyjazdem w sprawie oddziału rehabilitacji?- zapytałam z nadzieję, że jednak nie zrezygnował z wyjazdu na konferencję.
-Obiecałem, więc pojadę, to się nie zmienia, nie odmówię ci w ostatniej chwili.- odrzekł i uśmiechnął się sztucznie.
-Dziękuje.- wyszeptałam, kiedy wychodził.
-Nie robię tego dla ciebie, tylko dla szpitala.- odpowiedział i wyszedł.
Zostałam sama, znowu zostałam z tym wszystkim sama. Na własne cholerne życzenie!
Ostatnio między nami....było blisko, byliśmy na urodzinach Leona. Oboje wypiliśmy za dużo, wylądowaliśmy w łóżku, kochaliśmy się wiele razy, było tak.....dobrze. Po pijaku wyznałam mu miłość, Krzysiek również powiedział, że mnie kocha. Oboje mówiliśmy prawdę, mimo wypitego alkoholu. Ale ja rano wszystko odwołałam, kolejny raz. Działałam wbrew sobie, bo się przestraszyłam. Nie spodziewałam się tak ostrej reakcji Krzysztofa, wyrzucił mnie za drzwi, krzycząc, że nie chce mieć więcej ze mną nic wspólnego. Od dłuższego czasu było coś między nami, on mówił to wprost, ja nie chciałam tego do siebie dopuścić. Tchórząc kolejny raz zaprzepaściłam wszystko co na nowo udało nam się zbudować. Teraz żałuję, wiem co straciłam. Próbowałam wiele razy podjąć z nim rozmowę, ale on nie chciał słuchać. Zwracał się do mnie z obrzydzeniem.....ja sama nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, zachowałam się podle. Jutro jedziemy razem do Gdańska, na konferencję, boje się, wiem że on nie chce mnie oglądać, ale musimy podejść do tego zawodowo. Ostatnio wróciłam nawet do operacji (oboje jesteśmy kardiochirurgami). Lubię to, ale nie byłabym w stanie już z nim operować. Jeszcze tylko tydzień i Krzysztof wyjedzie do Stanów...nie zobaczę go więcej.
Te myśli uderzył w Elżbietę tak bardzo, że popadła w histeryczny płacz. Oderwała ją od tego dopiero pielęgniarka, która powiadomiła, że jest potrzebna na bloku, nagły wypadek.
Krzysztof
Wyszedłem z jej gabinetu. Miałem ochotę coś rozwalić ze złości. Siadłem w swoim gabinecie i nie byłem w stanie przejść ot tak do normalności. Zrobiła to kolejny raz, odrzuciła mnie. Poczułem się tak strasznie upokorzony. Kolejny raz kopnęła mnie w tyłek, płaszczyłem się przed nią tyle razy. Ona nie potrafiła tego docenić. Wtedy, rano, kiedy powiedziała mi, że nie mówiła tego, co czuła, wpadłem w taki szał, że sam się zdziwiłem, że potrafię być taki ostry, szczególnie wobec NIEJ. Coś we mnie pękło. Nie chciałem więcej tracić czasu. Przez ostatnie miesiące moje pożądanie brało górę nad rozsądkiem. Nadal kiedy ją widzę, czuję jak przeszywa mnie fala gorąca. Działa na mnie jak żadna inna kobieta. Ale muszę odejść. Żaden facet nie powinien pozwalać tak się poniżać, traci na tym całą swoją męskość, ja pokazałem jej już za bardzo, jaki potrafię być uległy, jednak to nic nie dało. Naprawdę ją kochałem, teraz ona próbuję coś ugrać, ale jest za późno, niech poczuję to, co ja przez ostatnie miesiące.
Jego z zamyślenia również wyrwała pielęgniarka, wezwaniem na blok.
Po chwili Krzysiek wszedł do pomieszczenia sąsiadującego z salą operacyjną, aby się umyć. Nie wiedział jednak, że Ela również tam jest i będzie towarzyszyć mu przy operacji.
Kiedy wszedł i ją zobaczył na chwile zamarł.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że będziemy razem operować?- rzuciła w jego stronę Ela.
-Nie, ja nie mieszam pracy z życiem prywatnym.
Eli do oczu napłynęły łzy. Krzysiek chciał wejść na sale, kiedy Elżbieta pociągneła go za nadgarstki. Stanęli twarzą w twarz. Popłakała się, kolejny raz.
-Czego ty ode mnie oczekujesz do cholery. Płaczem mnie nie zmiękczysz.
-Przepraszam, to był największy błąd w moim życiu, chce to naprawić, błagam Krzyś....-łkała Ela.
-Niestety docenisz jak stracisz, puść mnie, musimy iść na salę.-warknął Krzysztof i wyrwał się z rąk Eli.
Chwile po nim na sale weszła Ela, z grobową miną, tak aby nikt nie mógł poznać, że cierpi. Całą operacje walczyła ze sobą, żeby się nie rozpłakać, żeby nie patrzeć mu w oczy, to ją wykańczało.
Operacja się udała, po paru godzinach wykończeni wyszli z sali. Ona nawet na niego nie spojrzała, on nie miał zamiaru jej uledz.
Elżbieta
Wyszłam ze szpitala o 21.00. Wykończona psychicznie i fizycznie. Cały czas myślałam, jaką taktykę przyjąć, aby ten wyjazd w czymś pomógł. Spiesznie kroczyłam przez parking do samochodu, było dość późno, a ja miałam przed sobą pakowanie. Nagle poczułam na sobie dłoń.
-Dzień dobry boska. Jak minął dzień.- odezwał się entuzjastycznie Leon.
-Boże jak dobrze, że jesteś.- odwróciłam się i wtuliłam w przyjaciela.
-Elucha, co z tobą? Nadal nie możesz dojść do siebie po stracie Krzyśka?
-A dziwisz się? Ja teraz dopiero zobaczyłam jak bardzo go....kocham.- wyszeptałam wyplątując się z jego objęć.
-Jak dzieci, słuchaj ja cię najmocniej przepraszam, ale potwornie się spieszę na dyżur, wiem, że jutro razem wyjeżdżacie....nie zmarnuj tego Ela, zawalcz, użyj swoich wdzięków. Trzymam za was kciuki. Jakby co to dzwoń.- powiedział Leo i szybko pomknął do szpitala,
Dojechałam do domu koło wpół do dziesiątej. Szybko zabrałam się za pakowanie, mama spała, Janek od początku wakacji był na obozie sportowym. Nadal myślałam nad tym, jaką postawę przyjąć, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Chociaż....miałam jeden pomysł, ale przecież zrobię z siebie idiotkę....
Wstałam wcześnie i zabrałam walizkę do samochodu. Dojechałam do Gdańska około 11.00. Podróż strasznie mnie wykończyła. Zobaczyłam samochód Krzysztofa na podjeździe. Szybkim krokiem weszłam do holu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Krzyś, który kłócił się z biedną wystraszoną recepcjonistką. Udałam się w ich stronę.
-Co tu się dzieje?-zapytałam.
-Ja, ja bardzo przepraszam ale zaszła pomyłka. Dla państwa mamy jeden pokój, z łóżkiem małżeńskim...naprawdę przepraszam.- jąkała się młoda kobieta.
-Dobrze, spokojnie, jest tam jakaś kanapa?- zapytałam z rozbawieniem.
-Tak, jest.
-Dobrze, poproszę o klucz od pokoju.- zdecydowałam.
-Oszalałaś!-wykrzyknął Krzysztof.
-Przestań i chodź za mną.- powiedziałam stanowczo.
Krzysztof
Ona chyba oszalała, ja, z nią w jednym pokoju, nie wytrzymam. Już kiedy weszła do holu serce stanęło mi w gardle. Idealny makijaż, nienaganna fryzura, Była ubrana w biały podkoszulek i dżinsowe obcisłe krótkie spodenki. Mimo tego wszystkiego ja nadal jej chciałam, patrzyłem na nią z wielką ochotą.......
-Powiedz mi, co ty do cholery wyprawiasz?- rzuciłem ostro kiedy znaleźliśmy się w pokoju.
-Nie zachowuj się jak szczeniak, ja będę spała na kanapie, chyba widziałeś jaką ta młoda miała minę, za chwilę bym nam zawału dostała. Więc nie dramatyzuj, wiem, że czujesz do mnie odrzucenie, nienawiść, obrzydzenie. Ja nie mam zamiaru zaczynać tego tematu ty też zapomnij. Są wakacje nie mam zamiaru tracić czasu.- wydusiła jednym tchem Ela.
-Nie mów tak o sobie, mimo wszystko mam do ciebie szacunek i nie chce żebyś uważała się za największe zło w moim życiu. Ja będę spał na kanapie, przepraszam w tej sprawie faktycznie zachowałem się jak nastolatek.- zatkało mnie, tego się nie spodziewałem. To dziwne, że ona przez jedną noc aż tak zmieniła podejście do tej całej sytuacji.
Mnie też jej towarzystwo coraz mniej irytowało, co nie zmienia faktu, że nadal czułem się jak śmieć, wykorzystany śmieć, którym się zabawiła. Odsunąłem od siebie szybko te myśli.
-Ja może pójdę teraz na spacer.- zdecydowałem, że warto się będzie przewietrzyć.
-Mhm. Ja zostanę. Konferencja dopiero o 17.00.
Elżbieta
Tak strasznie ciężko było mi się z tym pogodzić, teraz mam grać bezwstydną, pewną siebie kobietę? Tak naprawdę chciałam tylko żeby mnie przytulił, ale stop, muszę trzymać się planu zimnej, ostentacyjnej i obojętnej. Postanowiłam, że wezmę szybki prysznic. Weszłam do przestronnej łazienki z dużą wanną i prysznicem. Wybrałam prysznic. Rozebrałam się do bielizny i właśnie wtedy przypomniałam sobie, że zapomniałam klapek kąpielowych z torby. Wyszłam pewnie z łazienki i pochylając się nad torbą szukałam w niej butów.Krzysiek
W holu zorientowałem się, że zapomniałem telefonu, zawróciłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i pewnie wszedłem do środka. Zatrzymałem się wpół kroku, to co zobaczyłem zaparło mi dech w piersiach. Ona pochylona nad walizką w seksownych koronkowych majteczkach, kołysząca biodrami.
-Ekhm.-próbowałem zdradzić swoją obecność.
-Co ty tutaj robisz!?-wrzasnęła Ela.
-Przepraszam, ja tylko po telefon.- chwyciłem aparat i szybko wybiegłem z pokoju.
O mój boże, ja nie chce takich widoków. Wtedy cierpię jeszcze bardziej. Wiem, że mnie zraniła ale ja nie jestem obojętny, pokazuje to, ale tego nie czuje. Nadal chciałbym ją mieć.
Elżbieta
O mój boże co za wstyd. Mogłam bardziej uważać na to co robię. Widząc jego minę, jak dziecko na widok cukierka. Mam ochotę z nim poważnie porozmawiać, powiedzieć mu wszystko, gdyby tylko chciał słuchać. Czuje, że dzisiaj nie jest taki jak wczoraj, jest spokojniejszy ma w sobie mnie złości i gniewu. Może dlatego, że nie widzi moich łez, mojej słabości. Kiedy ja marzę o tym, żeby powiedzieć prawdę wtulić się w niego i rozpłakać jak dziecko.....ciekawe jak długo jeszcze będziemy grać w tę grę.Dzień upłynął szybko, para właściwie się mijała. Nadszedł czas konferencji. Krzysiek czekał na nią w holu.
Krzysztof
Szła spokojnie, była ubrana w czarny garnitur z dość sporym dekoltem jak zwykle nienaganna. Czerwone szpilki i torebka tylko dodawały jej uroku.-No to co, jedziemy.-podeszła do niego i szeroko się uśmiechnęła.
-Tak, chodźmy, taksówka już czeka.
Dotarli na miejsce po kwadransie. W taksówce żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Konferencja była długa i męcząca, a to dopiero początek, następnego dnia mają kolacje z inwestorami w tej sprawie. Po zebraniu kilka drinków, chwila rozmowy i znowu znaleźli się w taksówce.
Elżbieta
Siedziałam i patrzyłam przez okno na rozświetlone ulice Gdańska.-Możemy porozmawiać?-szepnęłam
-Wiesz, że nie mam ochoty poruszać tej kwestii. Sama to proponowałaś.- zaprotestował Krzysztof
-Gówno mnie to obchodzi- odwróciłam się w jego stronę- do kurwy rozumiesz, że żałuje, tamta noc to najlepsze co miałam w życiu. Twoje słowa utkwiły mi w pamięci, ja czuje to samo, jest mi tak cholernie źle z tym co ci zrobiłam, proszę nie odrzucaj mnie.- krzyknęłam, a zaraz po tym wybuchnęłam płaczem.
-Proszę się zatrzymać.- Krzysiek zwrócił się do kierowcy.
-Nie wychodź.- chciałam się do niego przytulić ale on odepchnął mnie i wyszedł z taksówki.
Wróciłam sama do hotelu, jego nie było, leżałam na łóżku i płakałam jak małe dziecko. Miałam grać zimno sukę, której nie zależy, ale patrząc na niego, nie potrafiłam, chciałam go mieć przy sobie już zawsze. Nie wrócił do pokoju tej nocy. Bezsenne godziny ciągnęły się w nieskończoność. O 8.00 usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Poczułam, że za chwile wszystko stanie się jasne.
KONIEC
Celowo przerywam w takim momencie, jeśli wam się podoba komentujcie, wtedy będę wiedziała czy jest sens trudzić się nad kolejnym rozdziałem. Za błędy i literówki przepraszam zawsze miałam problem z ortografią, wiem, że nie jest za długie ale chciałam je podzielić na części, żeby wzbudzić waszą ciekawość. Na razie myślę, że początek lepszy niż koniec, jeśli wam się spodoba już jutro dodam kolejny rozdział ♥ miłego wieczorku :)
No, bardzo fajne, ale strasznie krótkie i przerwane w nieodpowiednim momencie :) .
OdpowiedzUsuńkurde, ciężko mi się piszę długie opowiadania :D A przerwane tak, żeby zainteresowć, jutro będzie nowy na 90%
OdpowiedzUsuńSuuuuper chce kolejna czesc ZARAZ XD Pisz koniecznie nastepne rozdzialy. Juz nie moge doczekac sie kolejnych czesci :)
OdpowiedzUsuń