Na wstępie dodam, ze ta część nie ma nic wspólnego z opowiadaniem ,,rozgrzane wspomnienia''. Na tamto nie mam już dalej pomysłu, to jest zupełnie inny pomysł.
_________________________________________________________
Ela
Jak on mógł mi to zrobić! Bezczelnie kłamał, tylko po to, żeby odebrać mi szczęście, moje największe szczęście- Krzysia. Nie umiem tego pojąć. Łącki powiedział Krzysztofowi, że spotkałam się z nim ostatnio i że się z nim przespałam. Normalnie Krzyś by w to nie uwierzył, ale ostatnio nie było między nami dobrze, pokłóciliśmy się, bo ja nadal nie wiem czego chcę. On chciał, żebym z nim zamieszkała i zdecydowała się na otwarty związek, bez żadnego ukrywania. Powiedział mi, że dopóki nie zdecyduje czego chce, nie chce się ze mną spotykać, bo bolą go moje zawahania i wtedy jak na złość napatoczył się Łącki, żeby utrudnić jeszcze bardziej nasze relacje. Musze coś wymyślić. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Leona;
,,Przyjedź, potrzebuję pogadać''
Po chwili dostałam odpowiedź;
,,Zaraz będę''
Bardzo się cieszę, że mam Leona, on zawsze mi pomaga, mogę na niego liczyć. Po 15 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, pobiegłam otworzyć.
-Hej Elcia, jaki masz problem.- zapytał już w progu.
-Ta sprawa z Łąckim, musisz mi doradzić, co mam zrobić, żeby go odzyskać. Boli mnie to strasznie, że on uwierzył jemu, a nie mnie!- powiedziałam siadając na kanapie, wskazując Leonowi miejsce obok mnie.
-Myślę, że mam pewien pomysł, ale jest on oczywisty i pewnie sama rozważałaś już tą opcję. Po prostu z nim pogadaj, ale nie w domu, w pracy. Poproś go do gabinetu, w szpitalu tak szybko ci się nie wywinie. Powiedz mu co czujesz i w końcu się zdecyduj, czy chcesz z nim być i wiązać całe życie czy nie. Jesteś niezdecydowana, a kiedy przychodzi do rozłąki nie potrafisz normalnie żyć. To, że Krzysztof uwierzył w tą całą historię to dowód na to, że nie dajesz mu pewności co do waszej relacji, nie pokazujesz mu, że ci zależy, dlatego jest w stanie wierzyć w takie rzeczy Elka.- wydusił z siebie Leo.
-Ohhh, trudne to będzie, ale masz rację, dziękuje, zawsze potrafisz powiedzieć mi coś, co mnie obudzi i da siłę do działania.- powiedziałam przytulając przyjaciela.- Jutro jak przyjdę do pracy to wezwę go do siebie i porozmawiamy, tylko dzisiaj muszę pomyśleć co mam mu powiedzieć, żeby to miało ręce i nogi.
Posiedziałam z Leonem do 22.20 po czym on udał się do domu a ja poszłam pod prysznic i wskoczyłam do łóżka, żeby wszystko ułożyć sobie w głowie.
Do swojego gabinetu weszłam około 11.00. Poprawiłam włosy, wyrównałam oddech i zadzwoniłam do Krzysia. Poprosiłam go do siebie, czekałam jak na skazanie, nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.- szepnęłam niepewnie, Krzysztof wszedł do środka. Wyglądał jak zwykle nieziemsko z jednodniowym zarostem.
-Prosiłaś, żebym przyszedł, stało się coś?
-Tak, chce żebyś usiadł i posłuchał do końca, co mam ci do powiedzenia.- Krzysztof bez słowa usiadł na sofie, oparł łokcie o kolana i podparł sobie brodę.
-Chciałam cię przeprosić i zaznaczyć, że Łącki kłamał, żeby zniszczyć nasz związek. Wiem dlaczego to wszystko się tak potoczyło, po prostu przez moje niezdecydowanie łatwiej ci było uwierzyć, że jestem ci niewierna, ale tak nie jest. KOCHAM CIĘ KRZYŚ! Chce tylko ciebie, proszę, wybacz mi i pozwól mi ze sobą zamieszkać, wyjść za ciebie i spędzić z tobą resztę życia.- powiedziałam jednym tchem i popłakałam się. Przez chwile nie wiedziałam co będzie dalej, Krzysiek wstał, powoli do mnie podszedł z grobową miną. Zamknęłam oczy, poczułam jego zapach i oddech zaraz przy moich ustach. Poczułam smak jego warg i byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.
-Kocham cię Ela.- wyszeptał i złapał mnie za biodra przyciągając do ściany.
-Tak się cieszę Krzyś, czekaj, nie tutaj, chodź do mnie, jeden dzień wolnego mi nie zaszkodzi.
_____________________________
KONIEC!
Wiem, że jest śmiesznie krótkie, ale to dlatego, że jest to jednoczęściowe lekkie wprowadzające opowiadanie po tej przerwie, mam nadzieję, że odbierzecie je pozytywnie i spodoba wam się. :*
niedziela, 30 sierpnia 2015
Wielki powrót?
Witam i od razu PRZEPRASZAM! Nie ukrywam, że obawiam się trochę, że straciłam moich czytelników, ale nie miałam czasu na napisanie czegokolwiek. Powiem szczerze, że teraz też nie spodziewajcie się postów co 2 dni, aczkolwiek będę coś dodawać, nawet jeśli w dużych odstępach czasowych to nie zapominam o blogu! Z tego co wiem, to był jeszcze jeden blog na ten temat, ale został już zamknięty, więc zostałam tylko jaaa! ♥ Dobra, to takie małe przywitanie, uciekam pisać opowiadanie, dodam jeszcze dzisiaj lub jutro ale postaram się dziś robaczki :*
Zdjęcie na powitanie ♥!♥
Zdjęcie na powitanie ♥!♥
sobota, 25 kwietnia 2015
Rozgrzane wspomnienia cz.4
Elżbieta
Otworzyłam oczy, nie wiedziałam co się ze mną stało. Wygląda na to, że zemdlałam. Rozejrzałam się dookoła. Nadal byłam w mieszkaniu Krzysztofa, siedział obok mnie ze szklaną wody.-Ela, jak dobrze, że jesteś.-wyszeptał.
-Co się stało?-zapytałam zdezorientowana.
-Zemdlałaś, zupełnie nie wiem dlaczego, jesteś chora? Coś ci dolega?
-Nic mi nie jest, to z nerwów, ze zmęczenia i tyle. Słuchaj, z tego co wiem niedługo zaczynasz dyżur, a ja chciałabym już wrócić do domu. Możesz wezwać nam taksówkę?-zapytałam.
-Nie. Nie mogę. Odwiozę was, zdążę do pracy, a po drodze odstawie was bezpiecznie do domu.- powiedział z troską w głosie.
Nie miałam siły protestować. Podniosłam się powoli z kanapy i poszłam spakować rzeczy Ignasia. Krzysztof odwiózł nas do domu. Ewidentnie potrzebny był mi odpoczynek.
________________________________________________________________
Nie jestem przekonana co do tego wyjazdu. Nie chce zostawiać Ignasia samego. Leon zafundował mi weekend nad jeziorkiem. Tylko ja i natura. Nie ukrywam jest mi to potrzebne, ale też nie wiem, czy to dobry pomysł abym siedziała tam i biła się z myślami. Synek ma zostać u Alicji, Leon obiecał pomóc. Im ufam bezgranicznie, nie obawiam się o małego. Świetnie bawi się z Kubą, poza tym uwielbia Alę. Zazwyczaj jak nie miałam z kim go zostawić prosiłam ją o pomoc. Na pewno nie chce zostawiać dziecka z Krzysztofem, mogłoby być to dla niego za bardzo stresujące. Od zdarzenia w jego mieszkaniu minął miesiąc. Zabiera Ignasia na spacery, nie ukrywam, że zaczął się do niego przywiązywać, co nie zmienia faktu, że nie chce na razie powierzać mu syna na tak długi czas.
Spakowałam do walizki stój kąpielowy i byłam już gotowa do wyjazdu. Wyszłam z domu i zapakowałam się do samochodu. Po niespełna 2 godzinach drogi dotarłam do tego bajecznego miejsca. Spa nad jeziorkiem. Domki były bardzo ładne. Udałam się do recepcji, otrzymałam kluczyk od domku i pospiesznie się do niego udałam. Moim oczom ukazał się bardzo miły widok. Czyste i przestronne miejsce. Siadłam na łóżku i wygładziłam ręką prześcieradło rozglądając się dookoła.
Od tego incydentu w mieszkaniu Krzysia nic szczególnego się nie wydarzyło. Stał się dla mnie taki zimny. Powiedział do mnie kiedyś: Nie ma we mnie nienawiści, ani żalu, jest tylko świadomość własnej bezużyteczności.
Te słowa utkwiły mi mocno w pamięci. Powiedział jeszcze coś w stylu, znienawidziłaś mnie, wolę z tobą nie rozmawiać, niż rozmawiać i czuć to obrzydzenie, które do mnie posiadasz. Od tamtego czasu wymieniamy tylko chłodne zdania. Ma rację, ja nie potrafię okazać mu sympatii, pomimo, że ją posiadam. Wzbudza we mnie tak skrajne emocję, że nie potrafię ich kontrolować. Tak jakbym nie potrafiła przyznać się sama przed sobą, że coś między nami jest. Kiedy go widzę, nie potrafię zdobyć się nawet na małe życzliwe słowo w jego kierunku. Ale kiedy nie ma go przy mnie, na przykład teraz, mam nieodpartą chęć przytulić się do niego. Nie radzę sobie z tym. I to właśnie teraz kiedy on odpuścił, mnie zaczyna zależeć cholera!
Rozpakowałam się, wypiłam kawę i zastanawiałam się, co mogę ze sobą zrobić. Postanowiłam wybrać się nad jezioro. Kiedy leżałam już na kocu wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Leona, po kilku sygnałach usłyszałam głos przyjaciela.
-Witam Panią Bosak!
-Hej Leoncjo.- odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
-I jak tam wypoczynek?
-Trwa, naprawdę jest bajecznie, dziękuje Wam za ten wyjazd.
-Nie ma sprawy, tylko żeby ci nie przyszło do głowy pracować.
-Dobrze proszę pana! Powiedz mi, nie bez powodu wybrałeś to miejsce prawda?
-Jest po prostu bajeczne, myślałem, że będziesz zadowolona.
-Ale pamiętasz, że to właśnie tutaj ja i Krzysztof staliśmy się....parą?
-No tak, ale Ela, nie bądź taka sentymentalna.- zaśmiał się Leon.- przepraszam ale muszę lecieć na SOR, odezwę się niebawem.
Rozejrzałam się dookoła, była tak spokojnie, nie chciałam rozmyślać o tym co było ani co będzie. Wieczorem położyłam się do łóżka i zadzwoniłam do Ali. Kiedy upewniłam się, że z małym wszystko w porządku poszłam spać.
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju, wstałam i leniwie udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. No właśnie, ale do czego byłam gotowa? Co miałabym robić, kolejny dzień nudy. Postanowiłam wybrać się na spacer. Szłam wzdłuż drogi i napawałam się świeżym powietrzem. Nagle usłyszałam samochód. Odwróciłam się i zobaczyłam za kierownicą Krzysztofa! Oniemiałam. Zatrzymał się koło mnie i otworzył okno.
-Może panią podwieźć?
-Ty chyba żartujesz! Co ty tutaj do cholery robisz?!-wrzasnęłam na niego.
-Wsiadaj, wszystko ci wyjaśnię.- powiedział.
Wsiadłam do auta i zawiesiłam na nim wzrok, usłyszałam głos Ignasia, spojrzałam za siebie. Z tyłu na tylnym siedzeniu zobaczyłam synka w foteliku.
-Co wy tutaj robicie.- zapytałam zdziwiona.
-Nalegałem, żeby Leon powiedział mi, gdzie pojechałaś, bez zastanowienia wziąłem Ignacego i jesteśmy.
-Ale po co? Ja miałam być tutaj sama, odpocząć.
-Tak, ale powiedzmy sobie szczerze, nie potrafisz być na dłuższą metę sama, zaraz zaczęłabyś pracować, albo wróciłabyś do domu.- powiedział i spojrzał na mnie z przekonaniem.
-Nie prawda, chciałam odpocząć.
-A ja myślę, że zaprzeczasz sama sobie, a ja chciałem to wykorzystać żebyśmy mogli spędzić ten czas we 3. Ignaś mógłby się do mnie przyzwyczaić.
-Jedźmy do ośrodka.- powiedziałam patrząc przed siebie.
Nie ukrywałam swojego niezadowolenia, to się nie może dobrze skończyć. Dojechaliśmy do ośrodka, Krzysztof wynajął domek, a potem ulokował rzeczy Ignasia u mnie.
-No, to masz chyba wszystko, przenośne łóżeczko rozłożone, wózek, ciuszki.
-Tak, dziękuje.
-Ja już pójdę, mój domek jest o dwa dalej od twojego, gdyby coś, to przychodź, zdzwonimy się później.
Krzysztof wyszedł a ja zostałam sama, opadłam na łóżko i nie wiedziałam co mam zrobić, jak się zachowywać, co teraz będzie?! Ukołysałam Ignasia na małą drzemkę. Swoją droga nieźli spryciarze, knuli za moimi plecami. Wzięłam telefon i wybrałam numer Leona.
-Helo?- usłyszałam niepewny głos w słuchawce.
-Wiesz, że cię zabije!
-Oj Ela, ty nawet nie wiesz jak mu zależało! On chce tylko poprawić relacje ze swoim synem, nie miałem serca odmawiać.
-Kurwa, Leon, miękkie serce- twarda dupa.- krzyknęłam.
-Przepraszam.
-Dobra, co się stało to się nie odstanie, muszę kończyć, narazie.-powiedziałam i się rozłączyłam.
Zorientowałam się, że nie zostawił mi smoczka dla Ignasia. Wyszłam po cichu z domku i udałam się do Krzysztofa, zapukałam i po chwili drzwi się otworzyły.
-Zapomniałeś o smoczku, wole mieć, bo jak mały się obudzi to może być niezły szum.
-A tak, został w mojej teczce, proszę.- powiedział podając mi smoczek.
-Widziałaś?- zapytał.
-Co widziałam?
-Numer pokoju.
Odchyliłam drzwi i zobaczyłam na nich numer 7. Pamiętna siódemka.
-Ah, faktycznie, cóż za zbieg okoliczności.- westchnęłam.
-Tak, pamiętasz, to właśnie w tym domku pierwszy raz się kochaliśmy.
-Krzysztof proszę, przestań.- ucięłam mu w pół zdania.
-Chodź, pokaże ci coś.-pociągnął mnie za rękę do pokoju i odchylił materac z łóżka.
-Nasz robota.- roześmiał się i pokazał mi wyłamaną deskę w łóżku.
-Nadal nie wymienili.- powiedziałam i uśmiech przemknął mi przed nosem.-Muszę iść, mały śpi, zostawiłam go samego.- odwróciłam się i wyszłam z domku.
Wróciłam do siebie, Ignaś cały czas spał. Zastanawiałam się, po co Krzyś zaczyna te swoje gierki, one już na mnie nie działają....chyba.
KONIEC
Wiem, że krótka, ale niestety nie dysponuje ostatnio ani czasem, ani weną. Jeśli chcecie żebym ciągnęła dalej to opowiadanie to komentujcie. Jeżeli wam się nie podoba to wymyślę jakiś szybki zwrot akcji i je zakończę i zacznę pracę nad nowym.poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Przepraszam
Najmocniej przepraszam, ale ostatnio kompletnie nie mam czasu, w weekend imprezuje i odpoczywam, a w tygodniu zawala mnie nauka! Szczególnie, że czekają mnie teraz egzaminy, więc rozdział będzie nieprędko. :/
niedziela, 5 kwietnia 2015
Rozgrzane wspomnienia cz.3
Wpadłam do mieszkania Krzysztofa jak poparzona.
-Do cholery, wiesz jak mnie wystraszyłeś!- wykrzyknęłam i porwałam Ignasia z jego rąk.
-Przepraszam, ale on płacze od 3 godzin, nie można go uspokoić, kompletnie nie mam pojęcia dlaczego. Dałem mu herbatkę, proszek na kolkę i nic.- odparł zdezorientowany Krzysztof.
-Może po prostu tęskni za mną? Nie pomyślałeś o tym? Nigdy wcześniej nie zostawiałam go z obcymi na noc.- powiedziałam odwrócona do niego plecami.
-Nie musiałaś....-urwał w pół zdania i wyszedł z pokoju.
Mały po chwili się uspokoił, chyba faktycznie nie wiedział gdzie jest i tęsknił za mną. Ukołysałam go do snu i odłożyłam do wózka. Wyglądał tak spokojnie. Postanowiłam, że pójdę do Krzysztofa. Wyszłam z pokoju i udałam się do salonu. Siedział na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach.
-Przepraszam.-wydusiłam z siebie po chwili.
-Nie masz za co, oboje wiemy, że masz rację. To mój syn, który mnie nie zna. Ma najgorszego ojca na świecie, kocham go, ale moje zachowanie za cholerę tego nie pokazało, zależy mi. Ale teraz jest za późno, wszystko na czym mi zależy odeszło bezpowrotnie. Przepraszam.-wyszeptał ze łzami w oczach i wyszedł do łazienki.
Płakałem jak małe dziecko. Nie wiedziałem co zrobić, byłem bezradny. Moje dziecko mnie nie zna, kobieta mojego życia jest tak bardzo obojętna jakby wypaliło się w niej całkowicie uczucie do mnie. Nawet sympatia, jest taka zimna i oschła. Łamie mi to serce. Co mogę zrobić? Uciec? Dopiero wróciłem, żeby podjąć walkę i chce rozbić się na pierwszym zakręcie do cholery?! Wstałem i pewnym krokiem wszedłem do salonu. Elżbieta siedziała na kanapie zapatrzona w okno. Kiedy zorientowała się, że wszedłem zwróciła się w moją stronę.
-Odwieziesz nas?
-Uważam, że to zły pomysł. Jest 3 w nocy, nie lepiej jakbyście zostali tutaj do rana?- zapytałem drżącym głosem.
-Nie sądzę, że to dobry pomysł.
-Ale ja nalegam i tak wszyscy mamy już zarwaną noc. Ja położę się tutaj a ty idź do Ignasia.
-Dobrze, ale żeby było jasne, to nic nie znaczy.- powiedziała podnosząc się z kanapy.
Niechętnie przystałam na jego propozycję, Nie było mi na rękę zostawać w jego mieszkaniu. Rozejrzałam się po jego sypialni. Synek spał spokojnie. Mój wzrok zatrzymał się na ścianie nad jego łóżkiem. Wisiała tam antyrama moich zdjęć. Pamiętam je. Kiedyś zafundował mi sesję zdjęciową na walentynki i raz na święta, Zawsze powtarzał, że jestem fotogeniczna i uwielbia mnie na zdjęciach.
Byłam w szoku. Wybiegłam szybko z pokoju.
-Krzysztof cholera!-krzyknęłam stawając obok kanapy, na której leżał. Zerwał się szybko na nogi.
-Boże Ela, co się stało!?-zapytał zdezorientowany.
-Co to ma znaczyć?-powiedziałam drżącym głosem wskazując palcem na drzwi sypialni.
-Ale jak? O co Ci chodzi?
-O te zdjęcia, jesteś nienormalny? Ołtarzyk sobie zrobiłeś?-krzyknęłam i uderzyłam go w twarz. Krzysiek odwrócił automatycznie głowę. Po chwili spojrzał mi w oczy.

-Toje zdjęcia to wspomnienia, czegoś wspaniałego. Powiedź, aż tak mnie nienawidzisz?-zwrócił się do mnie z lekką irytacją.
Zabrakło mi słów, nie wiedziałam co powiedzieć.
-Uderz mnie jeszcze raz, proszę, tylko patrz mi przy tym prosto w oczy. Wtedy uwierzę, że nic nas już nie łączy.-powiedział stanowczo.
Nie wytrzymałam. Wybiegłam z pokoju. Położyłam się na łóżku w sypialni Krzysztofa. Pościel pachniała nim. Łzy strumieniami spływały mi po policzku. Ja już sama nie wiem czego chce. Po co on wrócił, czego on ode mnie chce. Chce miłości, związku? Ja na prawdę czuję do niego nienawiść, żal, ale zarazem pożądanie. Czuje się przy nim nieswojo, ale zarazem spokojnie i bezpiecznie. Nie rozumiem jak mogę mieszać w sobie tak skrajne emocję. Zmęczona płaczem po chwili zasnęłam.
Obudził mnie płacz Ignacego. Wstałam do niego i przeniosłam go z wózka na łóżko. Poleżałam z nim chwilę, dopóki nie rozbudził się całkowicie. Spojrzałam na ekran telefonu. Była dopiero 9.00. I tak późno jak na młodego, on zazwyczaj urządza pobudki między 7.00 a 8.00. Podniosłam się z łóżka, wzięłam synka na ręce i udałam się z nim do kuchni. Krzysztof chyba brał prysznic, bo słyszałam strumienie wody. Na stole leżało przygotowane śniadanie, Przy stole zauważyłam siedzonko dla dziecka. Postarał się, chociaż raz. Posadziłam Igiego w siedzonku, zrobiłam mu mleko i nakarmiłam go. Wtedy do kuchni wszedł Krzysztof. Nie miał na sobie koszulki, był w samych bokserkach. Nie ukrywam, widok ten działał na mnie na różne sposoby.
-Cześć.-powiedział smutno.
-Witaj, my już wychodzimy. Chciałam tylko nakarmić małego.-powiedziałam podrywając się z krzesła.
-Dlaczego nie zjesz śniadania?
-Nie mam apetytu, poza tym nie wyglądam najlepiej, chciałabym wrócić już do domu.
-Rozumiem, wyglądasz jak zwykle świetnie.-powiedział nalewając kawy.-proszę, napij się chociaż.-podał mi szklankę.
-Dziękuje,-odpowiedziałam biorąc kawę do ręki, upiłam łyk i spojrzałam kontem oka na Krzysztofa. Stał oparty o blat kuchenny i patrzył w okno.
Nie miałam nastroju, ogarnęła mnie melancholia. Nie umiałam nawet udawać, że wszystko jest w porządku, bo nie jest.
Siedziała taka smutna, widziałem, że wewnątrz toczy ze sobą walkę.
-Pomożesz mi?-zapytałem.
-W czym?-odpowiedziała zaniepokojona.
-Nie poddam się. Nie wyobrażam sobie nie mieć kontaktu z Ignasiem. Sam nie jestem w stanie sobie z tym poradzić, jak sama zauważyłaś, on nie jest do mnie przyzwyczajony. Chce to zmienić, mam zamiar zabierać go na spacery, widywać się z nim regularnie, żeby się do mnie nauczył. Ale dobrze by było, gdyby czasem też spędził u mnie noc, w końcu się nauczy. Musiałabyś wtedy być tutaj z nim, tak szybciej dojdziemy do porozumienia. Sama rozumiesz.
-Pomogę Ci, ale co do tych nocy, to nie, Krzysztof, nie mogę się zgodzić.
-Proszę przemyśl to jeszcze.-odpowiedziałem.
-Dobrze, ja już pójdę.
Ela wstała z krzesła, zachwiała się i po chwili upadła na podłogę.
-O cholera, Ela, co się dzieje?!
_______________________________
Prezent na święta- rozdział. Tak jak obiecałam, dzisiaj dodałam! Wiem, że krótki ale ja wolę krótkie ale konkretne, niż lanie wody :) Czekam na komentarze :3 Wesołego Alleluja
-Do cholery, wiesz jak mnie wystraszyłeś!- wykrzyknęłam i porwałam Ignasia z jego rąk.
-Przepraszam, ale on płacze od 3 godzin, nie można go uspokoić, kompletnie nie mam pojęcia dlaczego. Dałem mu herbatkę, proszek na kolkę i nic.- odparł zdezorientowany Krzysztof.
-Może po prostu tęskni za mną? Nie pomyślałeś o tym? Nigdy wcześniej nie zostawiałam go z obcymi na noc.- powiedziałam odwrócona do niego plecami.
-Nie musiałaś....-urwał w pół zdania i wyszedł z pokoju.
Mały po chwili się uspokoił, chyba faktycznie nie wiedział gdzie jest i tęsknił za mną. Ukołysałam go do snu i odłożyłam do wózka. Wyglądał tak spokojnie. Postanowiłam, że pójdę do Krzysztofa. Wyszłam z pokoju i udałam się do salonu. Siedział na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach.
-Przepraszam.-wydusiłam z siebie po chwili.
-Nie masz za co, oboje wiemy, że masz rację. To mój syn, który mnie nie zna. Ma najgorszego ojca na świecie, kocham go, ale moje zachowanie za cholerę tego nie pokazało, zależy mi. Ale teraz jest za późno, wszystko na czym mi zależy odeszło bezpowrotnie. Przepraszam.-wyszeptał ze łzami w oczach i wyszedł do łazienki.
Krzysztof
Płakałem jak małe dziecko. Nie wiedziałem co zrobić, byłem bezradny. Moje dziecko mnie nie zna, kobieta mojego życia jest tak bardzo obojętna jakby wypaliło się w niej całkowicie uczucie do mnie. Nawet sympatia, jest taka zimna i oschła. Łamie mi to serce. Co mogę zrobić? Uciec? Dopiero wróciłem, żeby podjąć walkę i chce rozbić się na pierwszym zakręcie do cholery?! Wstałem i pewnym krokiem wszedłem do salonu. Elżbieta siedziała na kanapie zapatrzona w okno. Kiedy zorientowała się, że wszedłem zwróciła się w moją stronę.
-Odwieziesz nas?
-Uważam, że to zły pomysł. Jest 3 w nocy, nie lepiej jakbyście zostali tutaj do rana?- zapytałem drżącym głosem.
-Nie sądzę, że to dobry pomysł.
-Ale ja nalegam i tak wszyscy mamy już zarwaną noc. Ja położę się tutaj a ty idź do Ignasia.
-Dobrze, ale żeby było jasne, to nic nie znaczy.- powiedziała podnosząc się z kanapy.
Elżbieta
Niechętnie przystałam na jego propozycję, Nie było mi na rękę zostawać w jego mieszkaniu. Rozejrzałam się po jego sypialni. Synek spał spokojnie. Mój wzrok zatrzymał się na ścianie nad jego łóżkiem. Wisiała tam antyrama moich zdjęć. Pamiętam je. Kiedyś zafundował mi sesję zdjęciową na walentynki i raz na święta, Zawsze powtarzał, że jestem fotogeniczna i uwielbia mnie na zdjęciach.

Byłam w szoku. Wybiegłam szybko z pokoju.
-Krzysztof cholera!-krzyknęłam stawając obok kanapy, na której leżał. Zerwał się szybko na nogi.
-Boże Ela, co się stało!?-zapytał zdezorientowany.
-Co to ma znaczyć?-powiedziałam drżącym głosem wskazując palcem na drzwi sypialni.
-Ale jak? O co Ci chodzi?
-O te zdjęcia, jesteś nienormalny? Ołtarzyk sobie zrobiłeś?-krzyknęłam i uderzyłam go w twarz. Krzysiek odwrócił automatycznie głowę. Po chwili spojrzał mi w oczy.

-Toje zdjęcia to wspomnienia, czegoś wspaniałego. Powiedź, aż tak mnie nienawidzisz?-zwrócił się do mnie z lekką irytacją.
Zabrakło mi słów, nie wiedziałam co powiedzieć.
-Uderz mnie jeszcze raz, proszę, tylko patrz mi przy tym prosto w oczy. Wtedy uwierzę, że nic nas już nie łączy.-powiedział stanowczo.
Nie wytrzymałam. Wybiegłam z pokoju. Położyłam się na łóżku w sypialni Krzysztofa. Pościel pachniała nim. Łzy strumieniami spływały mi po policzku. Ja już sama nie wiem czego chce. Po co on wrócił, czego on ode mnie chce. Chce miłości, związku? Ja na prawdę czuję do niego nienawiść, żal, ale zarazem pożądanie. Czuje się przy nim nieswojo, ale zarazem spokojnie i bezpiecznie. Nie rozumiem jak mogę mieszać w sobie tak skrajne emocję. Zmęczona płaczem po chwili zasnęłam.
Obudził mnie płacz Ignacego. Wstałam do niego i przeniosłam go z wózka na łóżko. Poleżałam z nim chwilę, dopóki nie rozbudził się całkowicie. Spojrzałam na ekran telefonu. Była dopiero 9.00. I tak późno jak na młodego, on zazwyczaj urządza pobudki między 7.00 a 8.00. Podniosłam się z łóżka, wzięłam synka na ręce i udałam się z nim do kuchni. Krzysztof chyba brał prysznic, bo słyszałam strumienie wody. Na stole leżało przygotowane śniadanie, Przy stole zauważyłam siedzonko dla dziecka. Postarał się, chociaż raz. Posadziłam Igiego w siedzonku, zrobiłam mu mleko i nakarmiłam go. Wtedy do kuchni wszedł Krzysztof. Nie miał na sobie koszulki, był w samych bokserkach. Nie ukrywam, widok ten działał na mnie na różne sposoby.
-Cześć.-powiedział smutno.
-Witaj, my już wychodzimy. Chciałam tylko nakarmić małego.-powiedziałam podrywając się z krzesła.
-Dlaczego nie zjesz śniadania?
-Nie mam apetytu, poza tym nie wyglądam najlepiej, chciałabym wrócić już do domu.
-Rozumiem, wyglądasz jak zwykle świetnie.-powiedział nalewając kawy.-proszę, napij się chociaż.-podał mi szklankę.
-Dziękuje,-odpowiedziałam biorąc kawę do ręki, upiłam łyk i spojrzałam kontem oka na Krzysztofa. Stał oparty o blat kuchenny i patrzył w okno.
Nie miałam nastroju, ogarnęła mnie melancholia. Nie umiałam nawet udawać, że wszystko jest w porządku, bo nie jest.
Krzysztof
Siedziała taka smutna, widziałem, że wewnątrz toczy ze sobą walkę.
-Pomożesz mi?-zapytałem.
-W czym?-odpowiedziała zaniepokojona.
-Nie poddam się. Nie wyobrażam sobie nie mieć kontaktu z Ignasiem. Sam nie jestem w stanie sobie z tym poradzić, jak sama zauważyłaś, on nie jest do mnie przyzwyczajony. Chce to zmienić, mam zamiar zabierać go na spacery, widywać się z nim regularnie, żeby się do mnie nauczył. Ale dobrze by było, gdyby czasem też spędził u mnie noc, w końcu się nauczy. Musiałabyś wtedy być tutaj z nim, tak szybciej dojdziemy do porozumienia. Sama rozumiesz.
-Pomogę Ci, ale co do tych nocy, to nie, Krzysztof, nie mogę się zgodzić.
-Proszę przemyśl to jeszcze.-odpowiedziałem.
-Dobrze, ja już pójdę.
Ela wstała z krzesła, zachwiała się i po chwili upadła na podłogę.
-O cholera, Ela, co się dzieje?!
KONIEC
_______________________________
Prezent na święta- rozdział. Tak jak obiecałam, dzisiaj dodałam! Wiem, że krótki ale ja wolę krótkie ale konkretne, niż lanie wody :) Czekam na komentarze :3 Wesołego Alleluja
sobota, 28 marca 2015
Rozgrzane wspomnienia cz.2
Nie wiem czy potrafię o nim zapomnieć, próbowałam sobie wytłumaczyć, że jego powrót nic nie zmieni. Tobiasz i nasz związek, to skomplikowane. Pociągał mnie fizycznie, poza tym wiedziałam, że jemu zależy. Dba o mnie, pomaga mi, ale ja czuję, że nie potrafię obdarzyć go miłością i nie będę w stanie tego zrobić! Teraz kiedy on wrócił, zmusił mnie do podjęcia decyzji. W jedną, czy w drugą stronę, chce spokoju, bezpieczeństwa, miłości, pomocy, ale przecież od tego mam przyjaciół. Nie chcę dalej go krzywdzić. Słowa Krzysztofa były trafne. Nie kochałam go, to był fakt. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę.- zawołałam.
-Hej Ela, jak tam dzisiejsze samopoczucie?
-Jest okey Leoś.- powiedziałam próbując ukryć, fakt, iż płakałam.
-Ej, przecież widzę, że coś jest nie tak.
-No więc...-zaczęłam mówić i usłyszałam dźwięk sms-a. Odblokowałam telefon i przeczytałam wiadomość:
,, Mam nadzieję, że dzień mija bezstresowo, ja byłem z małym u fryzjera, włoski odcięte, tak jak prosiłaś.''
Wiadomość od Tobiasz, boże co ja mam zrobić. Dołączył do tego zdjęcie małego. Nie miałam siły odpisać, ponownie zwróciłam się do Leona.
-Rozmawiałam z Krzysiem, trochę namieszał mi w głowie.
-Ela, ale ty chcesz z nim....-zapytał niepewnie Leon.
-Nie, właśnie chodzi o to, że nie chcę, ale uświadomiłam sobie, że nie chce też Tobiasza. Powrót ojca Ignasia wpłynął na mnie, wiesz, że nie potrafię patrzeć na niego obojętnie, ale na razie nie chce się wiązać, szczególnie z Krzysiem, on mnie zranił, ja zraniłam jego, trudno, stało się. Ja po prostu nie chcę marnować życia Tobiaszowi, u boku starej baby na pewno nie będzie miał szczęśliwego życia!
-Co do tej baby, to się nie zgodzę, ale wiesz jakie miałem zdanie o Tobiaszu, nie przepadam za nim, to jeszcze młody chłopak, nie jest gotowy na stabilizację, sama rozumiesz. Masz nas, to z pewnością ci wystarczy, ja Alicja, Beata wszyscy cię wspieramy. Ala wspominała nawet, że Kubuś strasznie fajnie bawi się z Inim.- powiedział Leoś z taką lekkością, że aż mi ulżyło.
-Dziękuje ci, chyba czeka mnie poważna rozmowa z Tobiaszem, muszę lecieć, bo obiecałam, że zmienię go przy małym o 18.00. Z tego co wiem to ty też kończysz dyżur, może wpadniesz na lampkę wina o 19.00? Pogadamy, posiedzimy, dawno nie mieliśmy na to czasu.-zwróciłam się do przyjaciela.
-Z chęcią, na pewno będę. Narazie..-odpowiedział i wyszedł z gabinetu.
Co prawda była dopiero 16.00, ale postanowiłam pojechać już do domu. Chciałam od razu załatwić wszystko z Tobiaszem, wzięłam torebkę i wyszłam z budynku szpitala. Weszłam do samochodu i opaliłam silnik. Po 15 minutach byłam już pod domem. Weszłam do środka. Ignacy bawił się na dywanie, a Tobiasz sprawdzał pocztę.
-O hej słońce.-podszedł i chciał mnie pocałować w usta, ale ja odwróciłam głowę i buziak spoczął na moim policzku.- Coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Chciałam pogadać, możesz zrobić mi herbaty?- zapytałam.
-Okey.
Zdjęłam buty i kurtkę i podreptałam na dywan żeby przywitać się z synkiem, widok był przesłodki. Ignaś zafascynowany leżał i wpatrywał się w kota. (zasadniczo nie lubię kotów, to kot Tobiasza)
Pocałowałam małego i odwróciłam głowę w stronę kanapy na której siedział Tobiasz nerwowo ruszając nogami.
Usiadłam koło niego.
-Słuchaj, chodzi o to, że...cholera nie wiem jak to powiedzieć.-miotałam się.
-Nie chcesz ze mną być, powiedź to wprost.
-Nie chce, ale nie dlatego, że jesteś zły. Jesteś opiekuńczy, bardzo mi pomagasz i zawsze mogę na ciebie liczyć. Ale jesteś za młody na stały związek i stabilizację a ja tego właśnie oczekuję. Wiem, że to może zaboleć, ale ja cie nie kocham.- wydusiłam z siebie.
-Spodziewałem się tego, on wrócił i zrywasz.
-Nie chodzi o to, nie chce marnować ci życia, a co do Krzysztofa, to nie chce do niego wracać. Nie mogę cię dłużej krzywdzić.- zwróciłam się do niego z nadzieją w głosie.
-Po tym, jak opowiadałaś mi o twojej relacji z nim, to już wtedy uświadomiłem sobie, że masz w głowie tylko jego. Pogodziłem się z tym, ale miałem nadzieję, że nie wróci. Nie chcę cię unieszczęśliwiać, jeśli mnie nie kochasz, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko odejść.- powiedział i skierował się w stronę sypialni. Siedziałam jak wryta na kanapie. Wyszedł po chwili z walizką. Podszedł pożegnał się z Ignasiem, wziął kota na ręce i wyszedł bez słowa. Nie zrobił awantury, nie walczył....Zrozumiał, cieszyło mnie to. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to długo nie potrwa.
Wstałam z kanapy i wzięłam małego na ręce. Udałam się z nim do kuchni i nakarmiłam go. Chwilę się z nim pobawiłam, kiedy była 18.00 zaniosłam go do łazienki i wykąpałam. Uśpiłam go i szybko wzięłam prysznic, tak, żeby zdążyć przed przyjściem Leona. Usłyszałam dźwięk dzwonka, pobiegłam do drzwi.
-Witam panią dyrektor.- przywitał się Leoś i wszedł do środka z kartonem pizzy.
-O pizza, przyda się. Mam wino.- odparłam ucieszona.
-Powiedz mi, nie ma kota, nie ma Tobiasza?- zwrócił się do mnie.
-No tak.....powiedziałam mu wszystko, zareagował dość spokojnie. W sumie, on też nie wróżył naszemu związkowi zbyt długiej przyszłości.- powiedziałam lekko zamyślona.
-Eluś, może to i dobrze, że tak się stało.- powiedział i mnie przytulił.- dawaj te kieliszki mała.
-Ach, dziękuje, że jesteś. Siadaj ja zaraz podam pizze i winko.
-Nie masz za co mi dziękować, taka moja rola, kocham cię jak siostrę zawsze możesz liczyć na moje wsparcie, a powiedz mi jak z Krzyśkiem?
-No co, Krzysiek poprosił o widywanie się z synem w weekendy, zgodziłam się nie chce mu tego utrudniać. Złożył też podanie o pracę, również rozpatrzyłam je pozytywnie, chyba żałuję...-wyszeptałam niepewnie.
-Dlaczego żałujesz?
-Dzisiaj był u mnie, parę zdań, chwila rozmowy i namieszał mi w głowie. Nie chce go, ale nie wiem czy będę umiała go odtrącić. Jak na razie nie chce żadnego związku, a z tego co on mówił da mi spokój. Boję się, że mi się to nie uda.
-Spokojnie, od przeznaczenia nie uciekniesz. wiem, że będzie to trudne, ale jakoś ułożysz sobie to życie.- stwierdził Leoś.
Siedzieliśmy do późna, wypiliśmy trochę wina, więc zaproponowałam, aby Leo został na noc i przespał się na kanapie w salonie. On z chęcią się zgodził.
______________________________________________
Piątek, to dzisiaj Krzysztof przychodzi po małego, zabiera go do siebie na weekend. Będzie to dla mnie trudne, nie pamiętam kiedy rozstałam się z Ignasiem na dwa dni. Usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie je otworzyłam, do środka wszedł Krzysztof.
-Hej, mały gotowy?- zwrócił się do mnie uradowany.
-Tak.- odpowiedziałam zasmucona.
-Coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Nie, po prostu nie jestem przyzwyczajona do tak długiej rozłąki z Igim.
-Rozumiem co czujesz, ale ja też chce mieć syna....
-Pozwól, że tego nie skomentuje.- odparłam i podałam mu torbę z rzeczami synka.
-Odwiozę go w niedziele popołudniu. No to co, do zobaczenia.
-Jakby coś się stało, od razu dzwoń.- zwróciłam się do Krzysztofa, który wychodził właśnie z domu.
Odeszli a ja zostałam sama w mieszkaniu, miałam kompletnego doła, czułam, że zostaje sama. Przez chwilę przeszło mi nawet przez myśli, co by było, gdyby on odebrał mi syna.....to nierealne!
Poszłam do sypialnie i położyłam się w łóżku z książką, dawno nie miałam czasu na chwilę relaksu. Zanim spostrzegłam, oczy same mi się zamknęły i zasnęłam.
Około 01.30 obudził mnie telefon, na wyświetlaczu zobaczyłam KRZYSZTOF i krew zmroziła mi się w żyłach. Co mogło się stać?!
KONIEC
______________________
Wiem, że rozdział jest mały, ale tylko takim sposobem mogę wam coś dodać. Nie mam teraz zupełnie czasu, więc lepiej to niż nic. Postanowiłam, że jeśli nie mam czasu, to postaram się napisać chociaż coś krótkiego. Mam nadzieję, że wam się spodoba! :) Obiecuję, że w następnym tygodniu pojawi się coś nowego. :D
-Proszę.- zawołałam.
-Hej Ela, jak tam dzisiejsze samopoczucie?
-Jest okey Leoś.- powiedziałam próbując ukryć, fakt, iż płakałam.
-Ej, przecież widzę, że coś jest nie tak.
-No więc...-zaczęłam mówić i usłyszałam dźwięk sms-a. Odblokowałam telefon i przeczytałam wiadomość:

Wiadomość od Tobiasz, boże co ja mam zrobić. Dołączył do tego zdjęcie małego. Nie miałam siły odpisać, ponownie zwróciłam się do Leona.
-Rozmawiałam z Krzysiem, trochę namieszał mi w głowie.
-Ela, ale ty chcesz z nim....-zapytał niepewnie Leon.
-Nie, właśnie chodzi o to, że nie chcę, ale uświadomiłam sobie, że nie chce też Tobiasza. Powrót ojca Ignasia wpłynął na mnie, wiesz, że nie potrafię patrzeć na niego obojętnie, ale na razie nie chce się wiązać, szczególnie z Krzysiem, on mnie zranił, ja zraniłam jego, trudno, stało się. Ja po prostu nie chcę marnować życia Tobiaszowi, u boku starej baby na pewno nie będzie miał szczęśliwego życia!
-Co do tej baby, to się nie zgodzę, ale wiesz jakie miałem zdanie o Tobiaszu, nie przepadam za nim, to jeszcze młody chłopak, nie jest gotowy na stabilizację, sama rozumiesz. Masz nas, to z pewnością ci wystarczy, ja Alicja, Beata wszyscy cię wspieramy. Ala wspominała nawet, że Kubuś strasznie fajnie bawi się z Inim.- powiedział Leoś z taką lekkością, że aż mi ulżyło.
-Dziękuje ci, chyba czeka mnie poważna rozmowa z Tobiaszem, muszę lecieć, bo obiecałam, że zmienię go przy małym o 18.00. Z tego co wiem to ty też kończysz dyżur, może wpadniesz na lampkę wina o 19.00? Pogadamy, posiedzimy, dawno nie mieliśmy na to czasu.-zwróciłam się do przyjaciela.
-Z chęcią, na pewno będę. Narazie..-odpowiedział i wyszedł z gabinetu.
Co prawda była dopiero 16.00, ale postanowiłam pojechać już do domu. Chciałam od razu załatwić wszystko z Tobiaszem, wzięłam torebkę i wyszłam z budynku szpitala. Weszłam do samochodu i opaliłam silnik. Po 15 minutach byłam już pod domem. Weszłam do środka. Ignacy bawił się na dywanie, a Tobiasz sprawdzał pocztę.
-O hej słońce.-podszedł i chciał mnie pocałować w usta, ale ja odwróciłam głowę i buziak spoczął na moim policzku.- Coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Chciałam pogadać, możesz zrobić mi herbaty?- zapytałam.
-Okey.

Pocałowałam małego i odwróciłam głowę w stronę kanapy na której siedział Tobiasz nerwowo ruszając nogami.
Usiadłam koło niego.
-Słuchaj, chodzi o to, że...cholera nie wiem jak to powiedzieć.-miotałam się.
-Nie chcesz ze mną być, powiedź to wprost.
-Nie chce, ale nie dlatego, że jesteś zły. Jesteś opiekuńczy, bardzo mi pomagasz i zawsze mogę na ciebie liczyć. Ale jesteś za młody na stały związek i stabilizację a ja tego właśnie oczekuję. Wiem, że to może zaboleć, ale ja cie nie kocham.- wydusiłam z siebie.
-Spodziewałem się tego, on wrócił i zrywasz.
-Nie chodzi o to, nie chce marnować ci życia, a co do Krzysztofa, to nie chce do niego wracać. Nie mogę cię dłużej krzywdzić.- zwróciłam się do niego z nadzieją w głosie.
-Po tym, jak opowiadałaś mi o twojej relacji z nim, to już wtedy uświadomiłem sobie, że masz w głowie tylko jego. Pogodziłem się z tym, ale miałem nadzieję, że nie wróci. Nie chcę cię unieszczęśliwiać, jeśli mnie nie kochasz, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko odejść.- powiedział i skierował się w stronę sypialni. Siedziałam jak wryta na kanapie. Wyszedł po chwili z walizką. Podszedł pożegnał się z Ignasiem, wziął kota na ręce i wyszedł bez słowa. Nie zrobił awantury, nie walczył....Zrozumiał, cieszyło mnie to. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to długo nie potrwa.
Wstałam z kanapy i wzięłam małego na ręce. Udałam się z nim do kuchni i nakarmiłam go. Chwilę się z nim pobawiłam, kiedy była 18.00 zaniosłam go do łazienki i wykąpałam. Uśpiłam go i szybko wzięłam prysznic, tak, żeby zdążyć przed przyjściem Leona. Usłyszałam dźwięk dzwonka, pobiegłam do drzwi.
-Witam panią dyrektor.- przywitał się Leoś i wszedł do środka z kartonem pizzy.
-O pizza, przyda się. Mam wino.- odparłam ucieszona.
-Powiedz mi, nie ma kota, nie ma Tobiasza?- zwrócił się do mnie.
-No tak.....powiedziałam mu wszystko, zareagował dość spokojnie. W sumie, on też nie wróżył naszemu związkowi zbyt długiej przyszłości.- powiedziałam lekko zamyślona.
-Eluś, może to i dobrze, że tak się stało.- powiedział i mnie przytulił.- dawaj te kieliszki mała.
-Ach, dziękuje, że jesteś. Siadaj ja zaraz podam pizze i winko.
-Nie masz za co mi dziękować, taka moja rola, kocham cię jak siostrę zawsze możesz liczyć na moje wsparcie, a powiedz mi jak z Krzyśkiem?
-No co, Krzysiek poprosił o widywanie się z synem w weekendy, zgodziłam się nie chce mu tego utrudniać. Złożył też podanie o pracę, również rozpatrzyłam je pozytywnie, chyba żałuję...-wyszeptałam niepewnie.
-Dlaczego żałujesz?
-Dzisiaj był u mnie, parę zdań, chwila rozmowy i namieszał mi w głowie. Nie chce go, ale nie wiem czy będę umiała go odtrącić. Jak na razie nie chce żadnego związku, a z tego co on mówił da mi spokój. Boję się, że mi się to nie uda.
-Spokojnie, od przeznaczenia nie uciekniesz. wiem, że będzie to trudne, ale jakoś ułożysz sobie to życie.- stwierdził Leoś.
Siedzieliśmy do późna, wypiliśmy trochę wina, więc zaproponowałam, aby Leo został na noc i przespał się na kanapie w salonie. On z chęcią się zgodził.
______________________________________________
Piątek, to dzisiaj Krzysztof przychodzi po małego, zabiera go do siebie na weekend. Będzie to dla mnie trudne, nie pamiętam kiedy rozstałam się z Ignasiem na dwa dni. Usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie je otworzyłam, do środka wszedł Krzysztof.
-Hej, mały gotowy?- zwrócił się do mnie uradowany.
-Tak.- odpowiedziałam zasmucona.
-Coś się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Nie, po prostu nie jestem przyzwyczajona do tak długiej rozłąki z Igim.
-Rozumiem co czujesz, ale ja też chce mieć syna....
-Pozwól, że tego nie skomentuje.- odparłam i podałam mu torbę z rzeczami synka.
-Odwiozę go w niedziele popołudniu. No to co, do zobaczenia.
-Jakby coś się stało, od razu dzwoń.- zwróciłam się do Krzysztofa, który wychodził właśnie z domu.
Odeszli a ja zostałam sama w mieszkaniu, miałam kompletnego doła, czułam, że zostaje sama. Przez chwilę przeszło mi nawet przez myśli, co by było, gdyby on odebrał mi syna.....to nierealne!
Poszłam do sypialnie i położyłam się w łóżku z książką, dawno nie miałam czasu na chwilę relaksu. Zanim spostrzegłam, oczy same mi się zamknęły i zasnęłam.
Około 01.30 obudził mnie telefon, na wyświetlaczu zobaczyłam KRZYSZTOF i krew zmroziła mi się w żyłach. Co mogło się stać?!
KONIEC
______________________
Wiem, że rozdział jest mały, ale tylko takim sposobem mogę wam coś dodać. Nie mam teraz zupełnie czasu, więc lepiej to niż nic. Postanowiłam, że jeśli nie mam czasu, to postaram się napisać chociaż coś krótkiego. Mam nadzieję, że wam się spodoba! :) Obiecuję, że w następnym tygodniu pojawi się coś nowego. :D
piątek, 20 marca 2015
Rozgrzane wspomnienia cz.1
To dzisiaj, ta impreza, cholera, nie jestem na nią gotowa, minął rok.....
___________________________________-
A tak od początku, to zaczęło się od tego, że byłam z Krzysztofem już bardzo blisko. Staliśmy się parą. Okazało się, że jestem w ciąży- wielkie zaskoczenie, ciąża w wieku 42 lat! Jednak oboje cieszyliśmy się z tego dziecka. Aż do pewnego momentu. Pojawiła się stara przyjaciółka Krzysztofa. Czarowała, omotała, zabrała mi go! Z tego co mi mówił wzbraniał się na wszystkie sposoby, ale kiedy zobaczyłam jego maile, jego i tej Emilii, zrobiło mi się niedobrze. Było to już pod koniec mojej ciąży. Przeżyłam wiele złego, na szczęście Ignacy urodził się 16 września, cały i zdrowy. Rozstaliśmy się z Krzysztofem, ja straciłam do niego zaufanie, on nie chciał już dłużej udowadniać mi, że jest czysty. Może i mnie nie zdradził, ale zranił. Płacił alimenty, ja wychowywałam dziecko sama, Janek był już dorosły, więc pomagał mi, mama też zawsze była blisko. Przestałam tęsknić. Wyleczyłam się. On wyprowadził się do Wrocławia pół roku temu, czyli niedługo po narodzinach Ignacego. Teraz moje szczęście miało 8 miesięcy i byłam zasadniczo szczęśliwą, ale zranioną młodą mamą. Bałam się spotkania po tak długim czasie, bałam się, że wszystko wróci. Spotkanie, hmmm, urodziny Leosia, huczne urodziny. Nie mogę go winić za to, że zaprosił Krzysztofa, ale też nie mogłam odmówić mu udziału w przyjęciu, w końcu to mój najlepszy przyjaciel, ostatnio był obecny w moim życiu praktycznie 24 godziny na dobę.
W końcu zebrałam się, uczesałam, pomalowałam i założyłam czarną luźną sukienkę oraz wysokie koturny. Wyglądałam.....stosownie i odpowiednio. Nie miałam okazji na żadne takie wyjście odkąd urodził się mały, pochłonął mój cały czas i energię. Zeszłam do salony, mały spał w wózku, podeszłam do niego i pocałowałam go w czółko.
-Mamusiu, ja wchodzę, dziękuje jeszcze raz, że zgodziłaś się z nim zostać. Do jutra.-wyszeptałam do mamy, aby nie obudził synka. Mama na co dzień mieszka sama, ale tym razem zgodziła się zostać z nim u mnie w mieszkaniu.
-Przecież wiesz, że to moje oczko w głowie, nie ma problemu, baw się dobrze. Papa.-odpowiedziała mi mama.
Wyszłam i wsiadłam do taksówki, kiedy znalazłam się pod klubem usłyszałam głośno grającą muzykę i energicznym, pewnym krokiem weszłam do środka. Byłam pewna, że wyleczyłam się z niego i wspomnienia nie wrócą, myliłam się. Zobaczyłam Krzysia i Leona stojących przy barze, roześmianych, szczęśliwych. Poczułam się jak za starych dobrych czasów, kiedy byliśmy we 3 nierozłączni...taaa do czasu.
Wszystko wróciło, żal, nienawiść, miłość, pożądanie, chęć zemsty WSZYSTKO uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą, aż zrobiło mi się niedobrze. Ale ocknęłam się i podeszłam do nich.
-Hej. powiedziałam niepewnie.
-Elusia, witaj!- krzyknął Leon. Złożyłam mu życzenia i wręczyłam mały prezencik.
-Cześć Elżbieta.- usłyszałam przygaszony głos Krzysztofa.-Chciałbym pogadać, możemy wyjść na zewnątrz, tutaj jest tak głośno, że nie da się skupić myśli.- wypalił.
-Tak od razu, już? No dobrze, chodźmy.- odparłam i skierowałam się do drzwi wyjściowych.
Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz przez chwile panowała krępująca cisza. Krzysztof zapalił papierosa (kurde od kiedy on pali) i zaczął mówić.
-Ja nie będę przepraszał cie kolejny raz, nadal czuję coś do ciebie i wiem, że to ja zawaliłem. Podejrzewam, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale chciałbym zobaczyć mojego syna. Masz jakieś jego zdjęcie.
-Hmm...tak tak, mam.-powiedziałam i wyciągnęłam z torebki telefon. Znalazłam zdjęcie Ignasia, które zrobiłam wczoraj, podałam mu telefon.- To twój syn.
W jego oczach pojawiły się łzy, szybko je otarł i oddał mi telefon.
-Mam najpiękniejszego syna na świecie.-wyszeptał.
-Słuchaj, nie musisz rozpaczać, to ty nie chciałeś kontaktu, ja nie zabroniłam ci spotkać się z nim, zabrać na weekend, albo chociaż na spacer. Ty się nie odezwałeś, olałeś nas.
-Wiem, ale ja po prostu musiałem wszystko przemyśleć, musiałem zastanowić się, jak będzie wyglądało dalej moje życie. Wracam do Torunia, do pracy w szpitalu. Powinnaś dostać moje podanie o przyjęcie w poniedziałek.
-Jeśli chcesz wiedzieć, to mało mnie to obchodzi, nie zabronię ci kontaktu z Ignasiem, ale ja nie chce rozdrapywać raz. Mam kogoś i pomału zaczęłam układać sobie życie na nowo. Przyjmę cię, bo nie chce mieszać życia prywatnego z zawodowym. Uważam, że to nie jest dobry moment na takie dyskusję, nie będziemy psuli Leonowi imprezy, wróćmy tam i zachowujmy się jak ludzie.
-Kim jest ten nowy? Jest dobry dla naszego synka? Jest dobry dla ciebie?- zapytał przez zęby.
-Nie powinno cię to interesować, zresztą, poznasz go, zaraz powinien tutaj być.
Tak, pominęłam ten ważny wątek w moim życiu, 2 miesiące temu związałam się z Tobiaszem. Jest ode mnie młodszy, ale jest bardzo dojrzały emocjonalnie. Jest lekarzem, pracuje w szpitalu, przyjęłam go zaraz po odejściu Krzysztofa. I jakoś tak wyszło.
-O to właśnie on, podjechała jego taksówka.
-Kurwa, dlaczego ja o ciebie nie walczyłem do końca.- usłyszałam.
-Może po prostu tak miało być.- szepnęłam i skierowałam się w stronę taksówki Tobiasza. Po chwili razem weszliśmy do klubu.
Cholera, kiedy zobaczyłem jak czule wita się z nią miałem ochotę podejść i przypierdolić mu w pysk. To co czułem do Eli, to jedyne tak mocne uczucie w moim życiu. Nigdy się z niej nie wyleczyłem, dobrze wiedziałem, że ona też nadal o mnie myśli, widziałem to w jej oczach. Próbowała zapomnieć, zatkać pustkę po mnie tym szczylem. Jedno wiem na pewno, muszę o nią zawalczyć, o nią i o nasze dziecko. Nie ominie nas poważna rozmowa. Wróciłem do klubu i przez resztę wieczoru próbowałem zachowywać się naturalnie, chociaż czułem, że w środku rozdziera mnie na pół.
Zabawa była przednia, w sumie obecność Krzysztofa nie była aż taka przerażająca, ale kiedy patrzył na mnie i na Tobiasza czułam się dość niezręcznie. Wróciliśmy do mieszkania koło 2 w nocy, weszliśmy po cichu, żeby nie obudzić mamy, ani Ignasia. Jednak zaraz po przestąpieniu progu usłyszałam jego płacz i cichy, spokojny głos mojej mamy, która śpiewa mu kołysankę.
-Kurde, a miałam nadzieję, że położę się spokojnie spać.-westchnęłam.
-Położysz się koteczku, ja do niego pójdę.
-Dziękuje skarbie.- odpowiedziałam i skradłam mu buziaka.
Słyszałam jak mama zamyka drzwi od pokoju gościnnego, pewnie jest zmęczona, nie dziwie się. Ostatnio mały daje nam popalić, na szczęście Tobiasz działa na niego kojąco, oprócz mnie tylko on potrafi go tak szybko uspokoić, mam w nim ogromne wsparcie. Ciesze się, że go mam, ale cholera, nie umiem zapomnieć obrazu łez Krzysia, kiedy zobaczył zdjęcie małego. To co było między nami było tak silne, że każdy najmniejszy bodziec i wszystko wraca. Starałam się nie myśleć już o niczym więcej, słyszałam, że mały się uspokoił a woda w łazience się lała. Co oznaczał, że sytuacja opanowana a Tobiasz bierze prysznic. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.
Rano obudziłam się dość wypoczęta, o cholera nic dziwnego, na zegarku była już godzina 10.30! Szybko zerwałam się z łóżka, poranna toaleta, prysznic i chwilę przed 11.00 znalazłam się w salonie. Chłopaki bawili się radośnie na dywanie, poszłam do lodówki i zrobiłam sobie kanapkę.
-Oj, jaki piękny widok. Takie poranki to ja mogę mieć codziennie.- zwróciłam się w kierunku Tobiasza.
-Tak słodko spałaś, że nie miałem sumienia cię obudzić.
-Miło z twojej strony, ale jest poniedziałek, a ja mam masę roboty, więc pozwolisz, że pojadę do pracy. Ty masz dyżur o 18.00 więc do tej pory spróbuję się ze wszystkim uporać i przyjadę zmienić cię przy Igim. A tak wg to gdzie mama?
-Kochanie, powoli, spokojnie. Toja mama wyszła rano, ja oczywiście zostaję z Igim do 18.00 a ty jedź do pracy. Tylko jeden buziak na do widzenia- powiedział i nastawił usta w moją stronę.
-Mua, a teraz muszę lecieć. Właśnie dostałam sms-a. Krzysztof chce ze mną porozmawiać, ma być za pół godziny w moim gabinecie, nie mogę się spóźnić.
-Właśnie, co z nim?-zapytał zaniepokojony.
-Nic takiego, sama nie wiem, pogadam z nim i wszystkiego się dowiem. Buziaki.-powiedziałam, pocałowałam małego i Tobiasza i wybiegłam z domu.
Dojechałam do szpitala trzy minuty przed spotkaniem z Krzysztofem, szybko pobiegłam do mojego gabinetu. Miał rację, jego podanie o pracę już leżało na biurku. Chwyciłam długopis i je podpisałam. Nie miałam zamiaru się mścić. Poza tym, ja już chyba na prawdę nic do niego nie czuję. Wczoraj, może przez chwilę wróciły wspomnienia, ale dałam radę się z nimi uporać. Mam nadzieję, że rozmowa przebiegnie równie bezproblemowo. Usłyszałam pukanie do drzwi, wszedł do mojego gabinetu.
-Cześć.
-Witaj Krzysztof, dobrze, że tak szybko zaproponowałeś spotkanie. Proszę siadaj.-powiedziałam radośnie i wskazałam na kanapę.
-Dzięki, wiesz chciałem to jak najszybciej załatwić.-odparł i usiadł na kanapie, ja zaraz koło niego.
-Więc, czego oczekujesz?
-Chciałbym się widywać z małym, raz w tygodniu, najlepiej w weekend.
-Dobrze, zgadzam się.- odpowiedziała, spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Dość osobiste. Na prawdę już nic do mnie nie czujesz, nie chcesz zawalczyć? Kochasz tego młodego, czy po prostu szukałaś oparcia?
-To nie jest twoja sprawa, ale odpowiem ci. Owszem potrzebowałam oparcia, ale on zapewnił mi miłość i pomoc. Wspiera mnie, a ja jego. Próbujemy ułożyć sobie życie. I nie myśl, że ja teraz rzucę ci się na szyję, bo tak nie będzie. Może nie kocham Tobiasza, ale jestem przy nim spokojna o każdy następny dzień, może miłość się pojawi, może nie. Na razie chce spróbować żyć normalnie. Nawet nie wiesz co czułam jak mnie zostawiłeś, ja tak bardzo cie kochałam, że jestem pewna, że nikogo nie obdarzę już takim uczuciem. Ale nie udało się, jest mi teraz ciężko, bo gdzieś w głowie nadal siedzi mi obraz NAS, jako szczęśliwych, ale nasze drogi się rozeszły, straciliśmy szansę na szczęście, Nie chce wracać do tego co było, bo może mieć to nieodparte skutki, kolejny raz nie przeżyłabym rozstania z tobą. Obudzenie w sobie tej miłości, to wielka rzecz, nie mogę do tego dopuścić.- mówiłam a łzy cisnęły mi się do oczu, jednak usilnie trzymałam fason, nie chciałam pokazać mu, że jestem słaba.
-Chciałem o ciebie walczyć, po to wróciłem i nie myśl, że tak łatwo odpuszczę, nie chce zrobić ci krzywdy. Na 1 miejscu chce kontaktu z synem, ale jeśli chociaż przez chwilę poczuje, że jesteś nieszczęśliwa, to będę walczył o twoje szczęście. Cholera, nie możesz być szczęśliwa z kimś kogo nie kochasz! Ja wszystko to przemyślałem, dałem dupy, wiem! Mogłem o ciebie walczyć dalej, nie wiem dlaczego to zrobiłem, dlaczego wyjechałem. Ale wiem, że teraz nie pozwolę, żeby ktoś zrobił ci krzywdę. Nie chcesz mnie? Czy kłamiesz sama sobie? Hm.....?! Zastanów się, co dla ciebie może być szczęściem, nigdy nie jest za późno! Wiesz ja chyba już pójdę. Cześć.- wykrzyczał i wyszedł a ja zalałam się łzami. Dlaczego mi to zrobi, dlaczego znowu miesza mi w głowie! Nie dam mu się omotać. Nie zaburzy mojej spokojnej idylli.
No to macie taki mały wstęp. Piszcie, czy taki wątek przypadł wam do gustu :3 Pozdrawiam miłego wieczorku.
___________________________________-
A tak od początku, to zaczęło się od tego, że byłam z Krzysztofem już bardzo blisko. Staliśmy się parą. Okazało się, że jestem w ciąży- wielkie zaskoczenie, ciąża w wieku 42 lat! Jednak oboje cieszyliśmy się z tego dziecka. Aż do pewnego momentu. Pojawiła się stara przyjaciółka Krzysztofa. Czarowała, omotała, zabrała mi go! Z tego co mi mówił wzbraniał się na wszystkie sposoby, ale kiedy zobaczyłam jego maile, jego i tej Emilii, zrobiło mi się niedobrze. Było to już pod koniec mojej ciąży. Przeżyłam wiele złego, na szczęście Ignacy urodził się 16 września, cały i zdrowy. Rozstaliśmy się z Krzysztofem, ja straciłam do niego zaufanie, on nie chciał już dłużej udowadniać mi, że jest czysty. Może i mnie nie zdradził, ale zranił. Płacił alimenty, ja wychowywałam dziecko sama, Janek był już dorosły, więc pomagał mi, mama też zawsze była blisko. Przestałam tęsknić. Wyleczyłam się. On wyprowadził się do Wrocławia pół roku temu, czyli niedługo po narodzinach Ignacego. Teraz moje szczęście miało 8 miesięcy i byłam zasadniczo szczęśliwą, ale zranioną młodą mamą. Bałam się spotkania po tak długim czasie, bałam się, że wszystko wróci. Spotkanie, hmmm, urodziny Leosia, huczne urodziny. Nie mogę go winić za to, że zaprosił Krzysztofa, ale też nie mogłam odmówić mu udziału w przyjęciu, w końcu to mój najlepszy przyjaciel, ostatnio był obecny w moim życiu praktycznie 24 godziny na dobę.
W końcu zebrałam się, uczesałam, pomalowałam i założyłam czarną luźną sukienkę oraz wysokie koturny. Wyglądałam.....stosownie i odpowiednio. Nie miałam okazji na żadne takie wyjście odkąd urodził się mały, pochłonął mój cały czas i energię. Zeszłam do salony, mały spał w wózku, podeszłam do niego i pocałowałam go w czółko.
-Mamusiu, ja wchodzę, dziękuje jeszcze raz, że zgodziłaś się z nim zostać. Do jutra.-wyszeptałam do mamy, aby nie obudził synka. Mama na co dzień mieszka sama, ale tym razem zgodziła się zostać z nim u mnie w mieszkaniu.
-Przecież wiesz, że to moje oczko w głowie, nie ma problemu, baw się dobrze. Papa.-odpowiedziała mi mama.
Wyszłam i wsiadłam do taksówki, kiedy znalazłam się pod klubem usłyszałam głośno grającą muzykę i energicznym, pewnym krokiem weszłam do środka. Byłam pewna, że wyleczyłam się z niego i wspomnienia nie wrócą, myliłam się. Zobaczyłam Krzysia i Leona stojących przy barze, roześmianych, szczęśliwych. Poczułam się jak za starych dobrych czasów, kiedy byliśmy we 3 nierozłączni...taaa do czasu.
Wszystko wróciło, żal, nienawiść, miłość, pożądanie, chęć zemsty WSZYSTKO uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą, aż zrobiło mi się niedobrze. Ale ocknęłam się i podeszłam do nich.
-Hej. powiedziałam niepewnie.
-Elusia, witaj!- krzyknął Leon. Złożyłam mu życzenia i wręczyłam mały prezencik.
-Cześć Elżbieta.- usłyszałam przygaszony głos Krzysztofa.-Chciałbym pogadać, możemy wyjść na zewnątrz, tutaj jest tak głośno, że nie da się skupić myśli.- wypalił.
-Tak od razu, już? No dobrze, chodźmy.- odparłam i skierowałam się do drzwi wyjściowych.
Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz przez chwile panowała krępująca cisza. Krzysztof zapalił papierosa (kurde od kiedy on pali) i zaczął mówić.
-Ja nie będę przepraszał cie kolejny raz, nadal czuję coś do ciebie i wiem, że to ja zawaliłem. Podejrzewam, że nie chcesz ze mną rozmawiać, ale chciałbym zobaczyć mojego syna. Masz jakieś jego zdjęcie.
-Hmm...tak tak, mam.-powiedziałam i wyciągnęłam z torebki telefon. Znalazłam zdjęcie Ignasia, które zrobiłam wczoraj, podałam mu telefon.- To twój syn.
W jego oczach pojawiły się łzy, szybko je otarł i oddał mi telefon.
-Mam najpiękniejszego syna na świecie.-wyszeptał.
-Słuchaj, nie musisz rozpaczać, to ty nie chciałeś kontaktu, ja nie zabroniłam ci spotkać się z nim, zabrać na weekend, albo chociaż na spacer. Ty się nie odezwałeś, olałeś nas.
-Wiem, ale ja po prostu musiałem wszystko przemyśleć, musiałem zastanowić się, jak będzie wyglądało dalej moje życie. Wracam do Torunia, do pracy w szpitalu. Powinnaś dostać moje podanie o przyjęcie w poniedziałek.
-Jeśli chcesz wiedzieć, to mało mnie to obchodzi, nie zabronię ci kontaktu z Ignasiem, ale ja nie chce rozdrapywać raz. Mam kogoś i pomału zaczęłam układać sobie życie na nowo. Przyjmę cię, bo nie chce mieszać życia prywatnego z zawodowym. Uważam, że to nie jest dobry moment na takie dyskusję, nie będziemy psuli Leonowi imprezy, wróćmy tam i zachowujmy się jak ludzie.
-Kim jest ten nowy? Jest dobry dla naszego synka? Jest dobry dla ciebie?- zapytał przez zęby.
-Nie powinno cię to interesować, zresztą, poznasz go, zaraz powinien tutaj być.
Tak, pominęłam ten ważny wątek w moim życiu, 2 miesiące temu związałam się z Tobiaszem. Jest ode mnie młodszy, ale jest bardzo dojrzały emocjonalnie. Jest lekarzem, pracuje w szpitalu, przyjęłam go zaraz po odejściu Krzysztofa. I jakoś tak wyszło.
-O to właśnie on, podjechała jego taksówka.
-Kurwa, dlaczego ja o ciebie nie walczyłem do końca.- usłyszałam.
-Może po prostu tak miało być.- szepnęłam i skierowałam się w stronę taksówki Tobiasza. Po chwili razem weszliśmy do klubu.
Krzysztof
Cholera, kiedy zobaczyłem jak czule wita się z nią miałem ochotę podejść i przypierdolić mu w pysk. To co czułem do Eli, to jedyne tak mocne uczucie w moim życiu. Nigdy się z niej nie wyleczyłem, dobrze wiedziałem, że ona też nadal o mnie myśli, widziałem to w jej oczach. Próbowała zapomnieć, zatkać pustkę po mnie tym szczylem. Jedno wiem na pewno, muszę o nią zawalczyć, o nią i o nasze dziecko. Nie ominie nas poważna rozmowa. Wróciłem do klubu i przez resztę wieczoru próbowałem zachowywać się naturalnie, chociaż czułem, że w środku rozdziera mnie na pół.
Elżbieta
Zabawa była przednia, w sumie obecność Krzysztofa nie była aż taka przerażająca, ale kiedy patrzył na mnie i na Tobiasza czułam się dość niezręcznie. Wróciliśmy do mieszkania koło 2 w nocy, weszliśmy po cichu, żeby nie obudzić mamy, ani Ignasia. Jednak zaraz po przestąpieniu progu usłyszałam jego płacz i cichy, spokojny głos mojej mamy, która śpiewa mu kołysankę.
-Kurde, a miałam nadzieję, że położę się spokojnie spać.-westchnęłam.
-Położysz się koteczku, ja do niego pójdę.
-Dziękuje skarbie.- odpowiedziałam i skradłam mu buziaka.
Słyszałam jak mama zamyka drzwi od pokoju gościnnego, pewnie jest zmęczona, nie dziwie się. Ostatnio mały daje nam popalić, na szczęście Tobiasz działa na niego kojąco, oprócz mnie tylko on potrafi go tak szybko uspokoić, mam w nim ogromne wsparcie. Ciesze się, że go mam, ale cholera, nie umiem zapomnieć obrazu łez Krzysia, kiedy zobaczył zdjęcie małego. To co było między nami było tak silne, że każdy najmniejszy bodziec i wszystko wraca. Starałam się nie myśleć już o niczym więcej, słyszałam, że mały się uspokoił a woda w łazience się lała. Co oznaczał, że sytuacja opanowana a Tobiasz bierze prysznic. Położyłam się na łóżku i szybko zasnęłam.
Rano obudziłam się dość wypoczęta, o cholera nic dziwnego, na zegarku była już godzina 10.30! Szybko zerwałam się z łóżka, poranna toaleta, prysznic i chwilę przed 11.00 znalazłam się w salonie. Chłopaki bawili się radośnie na dywanie, poszłam do lodówki i zrobiłam sobie kanapkę.
-Oj, jaki piękny widok. Takie poranki to ja mogę mieć codziennie.- zwróciłam się w kierunku Tobiasza.
-Tak słodko spałaś, że nie miałem sumienia cię obudzić.
-Miło z twojej strony, ale jest poniedziałek, a ja mam masę roboty, więc pozwolisz, że pojadę do pracy. Ty masz dyżur o 18.00 więc do tej pory spróbuję się ze wszystkim uporać i przyjadę zmienić cię przy Igim. A tak wg to gdzie mama?
-Kochanie, powoli, spokojnie. Toja mama wyszła rano, ja oczywiście zostaję z Igim do 18.00 a ty jedź do pracy. Tylko jeden buziak na do widzenia- powiedział i nastawił usta w moją stronę.
-Mua, a teraz muszę lecieć. Właśnie dostałam sms-a. Krzysztof chce ze mną porozmawiać, ma być za pół godziny w moim gabinecie, nie mogę się spóźnić.
-Właśnie, co z nim?-zapytał zaniepokojony.
-Nic takiego, sama nie wiem, pogadam z nim i wszystkiego się dowiem. Buziaki.-powiedziałam, pocałowałam małego i Tobiasza i wybiegłam z domu.
Dojechałam do szpitala trzy minuty przed spotkaniem z Krzysztofem, szybko pobiegłam do mojego gabinetu. Miał rację, jego podanie o pracę już leżało na biurku. Chwyciłam długopis i je podpisałam. Nie miałam zamiaru się mścić. Poza tym, ja już chyba na prawdę nic do niego nie czuję. Wczoraj, może przez chwilę wróciły wspomnienia, ale dałam radę się z nimi uporać. Mam nadzieję, że rozmowa przebiegnie równie bezproblemowo. Usłyszałam pukanie do drzwi, wszedł do mojego gabinetu.
-Cześć.
-Witaj Krzysztof, dobrze, że tak szybko zaproponowałeś spotkanie. Proszę siadaj.-powiedziałam radośnie i wskazałam na kanapę.
-Dzięki, wiesz chciałem to jak najszybciej załatwić.-odparł i usiadł na kanapie, ja zaraz koło niego.
-Więc, czego oczekujesz?
-Chciałbym się widywać z małym, raz w tygodniu, najlepiej w weekend.
-Dobrze, zgadzam się.- odpowiedziała, spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Dość osobiste. Na prawdę już nic do mnie nie czujesz, nie chcesz zawalczyć? Kochasz tego młodego, czy po prostu szukałaś oparcia?
-To nie jest twoja sprawa, ale odpowiem ci. Owszem potrzebowałam oparcia, ale on zapewnił mi miłość i pomoc. Wspiera mnie, a ja jego. Próbujemy ułożyć sobie życie. I nie myśl, że ja teraz rzucę ci się na szyję, bo tak nie będzie. Może nie kocham Tobiasza, ale jestem przy nim spokojna o każdy następny dzień, może miłość się pojawi, może nie. Na razie chce spróbować żyć normalnie. Nawet nie wiesz co czułam jak mnie zostawiłeś, ja tak bardzo cie kochałam, że jestem pewna, że nikogo nie obdarzę już takim uczuciem. Ale nie udało się, jest mi teraz ciężko, bo gdzieś w głowie nadal siedzi mi obraz NAS, jako szczęśliwych, ale nasze drogi się rozeszły, straciliśmy szansę na szczęście, Nie chce wracać do tego co było, bo może mieć to nieodparte skutki, kolejny raz nie przeżyłabym rozstania z tobą. Obudzenie w sobie tej miłości, to wielka rzecz, nie mogę do tego dopuścić.- mówiłam a łzy cisnęły mi się do oczu, jednak usilnie trzymałam fason, nie chciałam pokazać mu, że jestem słaba.
-Chciałem o ciebie walczyć, po to wróciłem i nie myśl, że tak łatwo odpuszczę, nie chce zrobić ci krzywdy. Na 1 miejscu chce kontaktu z synem, ale jeśli chociaż przez chwilę poczuje, że jesteś nieszczęśliwa, to będę walczył o twoje szczęście. Cholera, nie możesz być szczęśliwa z kimś kogo nie kochasz! Ja wszystko to przemyślałem, dałem dupy, wiem! Mogłem o ciebie walczyć dalej, nie wiem dlaczego to zrobiłem, dlaczego wyjechałem. Ale wiem, że teraz nie pozwolę, żeby ktoś zrobił ci krzywdę. Nie chcesz mnie? Czy kłamiesz sama sobie? Hm.....?! Zastanów się, co dla ciebie może być szczęściem, nigdy nie jest za późno! Wiesz ja chyba już pójdę. Cześć.- wykrzyczał i wyszedł a ja zalałam się łzami. Dlaczego mi to zrobi, dlaczego znowu miesza mi w głowie! Nie dam mu się omotać. Nie zaburzy mojej spokojnej idylli.
KONIEC
No to macie taki mały wstęp. Piszcie, czy taki wątek przypadł wam do gustu :3 Pozdrawiam miłego wieczorku.
wtorek, 17 marca 2015
Powroty cz.3
Zapraszam na 3 ostatnią już część pierwszego opowiadania, jest krótkie, ponieważ chciałam na razie napisać coś luźnego w ramach wprowadzenia. Chciałam upewnić się, że podoba wam się mój styl pisania i z chęcią bd to czytać.
Obudził mnie delikatny pocałunek w usta. Otworzyłem oczy i zobaczyłem rozpromienioną Elę. Pogłaskałem ją po policzku.
-Dzień dobry kochanie.-wyszeptałem.
-Hej.-odpowiedziała roześmiana Elka.- miałeś mi rano coś wyjaśnić, no więc czekam.
-Ela, to nie jest lekki temat, boje się, że przez to cię stracę.- mina mi odrobinę zrzedła.
-Jezu, Krzysiu, mów! Nie strasz mnie.
-Chodzi o naszą relację, ja nie potrafię cie zostawić. Muszę mieć cię cały czas przy sobie, czuć blisko. W tym klubie, zareagowałem zbyt impulsywnie, wiem, że to nie twoja wina, ale ja na prawdę nie potrafię utrzymać nerwów na wodzy, szczególnie kiedy widzę ciebie. Twoje ciało doprowadza mnie do szaleństwa. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłby dotykać cię ktoś inny, to przyprawia mnie o mdłości. Nie powiedziałem ci wcześniej, że mam takie odczucia, bo bałem się, że poczujesz się osaczona.
-No nie ukrywam, że trochę mnie zdziwiło to, że jesteś tak chorobliwie zazdrosny, ale to tylko drobnostka w obliczu tego, co jest między nami.- powiedziała.- Kocham Cię Krzysiu!
Sparaliżowało mnie, nie wiedziałem co zrobić, jeśli ona znowu powiedziała to za szybko, wbrew sobie....co jeśli znowu się podda. Byłem szczęśliwy i jednocześnie pełen obaw.
-Ja ciebie też kocham, nikogo nigdy nie kochałem tak jak ciebie i o żadną kobietę nie starałem się tak długo. Czekałem na ten moment od kiedy pierwszy raz po latach znalazłem się w twoim gabinecie.- powiedziałem i pocałowałem Elę.
Czułam, że wypowiadam te dwa słowa z pełną świadomością. Byłam trochę zła, że wyrwał mnie tak zaborczo z tej imprezy. Najważniejsze, że wyjaśnił mi, dlaczego tak zareagował. Pies ogrodnika, ach. Nie mógł wyobrazić sobie, że ktoś inny może mnie mieć. Leżałam na Krzysiu i intensywnie wciągałam w nozdrza jego niesamowity zapał. Kochałam jego perfumy.
-Pójdę pod prysznic.-powiedziałam i chciałam się podnieść, ale on przytrzymał mnie przy sobie.
-Poczekaj, idę z tobą słoneczko.
Po chwili oblewały nas ciepłe strumienie wody. Krzyś przyciągnął mnie do siebie od tyłu. Zaczęłam lekko kołysać biodrami, po chwili poczułam, że to na niego działa.
-Ej, miał być tylko prysznic.-szepnęłam.
-Nie mogę się powstrzymać.- powiedział i jedną rękę oparł o kabinę prysznica, drugą zaś trzymał mnie za biodra. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wsunął się we mnie ostro.
-Aaaach, Krzysiek.- jęknęłam.
Poruszał się we mnie coraz szybciej, pochyliłam się lekko do przodu, kiedy poczułam jak fala rozkoszy przeszywa moje ciało.
-Jeszcze, chce więcej.-powiedziałam lekko odwracając do niego głowę.
-Ja dopiero zaczynam koteczku.
Poczułam na swoim pośladku jego rękę, po chwili trzask, zaraz po tym lekkie pieczenie. Cholera czy on właśnie dał mi klapsa? A mi się to tak podobało.....
-Ooooo jesteś taki męski dając mi te klapsy, chce więcej.-sapałam.
Po chwili poczułam uderzenie na drugim pośladku, po czym Krzysiek szybkim rucham wyszedł ze mnie i odwrócił mnie przodem do siebie. Popchnął mnie lekko na kabinę, po czym chwycił w biodrach i posadził sobie mnie w pasie. Oplotłam go rękami, a plecy przycisnęłam do kabiny.
-I co teraz?- zapytał z rozbawieniem.
-Znajdź się we mnie z powrotem, tego właśnie potrzebuję.-wydusiłam z siebie i złapałam go za włosy.
Znalazłem się w niej po raz kolejny, to była niesamowite uczucie. Kiedy pociągnęła mnie za włosy, myślałem że eksploduję. Poruszałem się w niej, jedną ręką trzymałem jej udo, drugą opierałem się o prysznic. Oplotła mnie rękami i nogami. Jęczała głośno, tak głośno że bałem się, że połowa hotelu to usłyszy. Uciszyłem ją pocałunkiem. Pchnąłem w nią ostatni raz i głośno doszedłem krzycząc jej imię Ona wygięła się i ostatni raz głośno krzyknęła,
Po chwili siedzieliśmy razem na łóżku jedząc śniadanie.
-Ślicznie się uśmiechasz wiesz.-powiedziałem patrząc w jej oczy.
Przysunąłem się do niej i zlizałem z kącika jej ust dżem.
- I do tego jesteś słodka. Idziemy na plażę, trochę się poopalamy, może wskoczymy do Bałtyku.
-O tak, świetny pomysł, posprzątaj tu trochę a ja przebiorę się w stój.
Szybko wskoczyłam w strój kąpielowy, zapakowałam do torebki krem ochronny, telefon a na nos włożyłam okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam z łazienki do pokoju, Krzyś już się przebrał, zobaczył mnie i w jego oczach pojawiły się iskierki.
-No chodź, idziemy.- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
Rozłożyliśmy się na plaże i przez chwile delektowaliśmy się odpoczynkiem w ciszy. Po chwili Krzysiek usiadł na ręczniku i zwrócił się do mnie.
-Eluś.- usłyszałam jego ciepły głos.
-Tak?- podniosłam się z ręcznika.
-Zamieszkaj ze mną, jak najszybciej, zaraz po powrocie z nad morza. Musimy cieszyć się każdą chwilą razem, za długo czekaliśmy....- wydusił z siebie jednym tchem.
-Dobrze, zgadzam się Krzyś, nie będę już się hamować. Nie chce tracić czasu, masz rację.-powiedziałam i rzuciłam się Krzysiowi na szyję.
-Chodź, idziemy się kąpać.-porwał mnie za rękę.
Wbiegliśmy razem do morza i zanurzyliśmy się w zimnej wodzie, razem wszystko jest łatwiejsze!
I tak oto kończy się moje pierwsze opowiadanie. Ostatnia część celowo jest krótka, ponieważ jest ona formą podsumowania. Następne będzie już dłuższe, bardziej poważne, nie takie lekkie i krótkie. Taki rozpęd, jeśli wam się podoba i chcecie żebym pisała dalsze opowiadania KOMENTUJCIE! Wtedy wiem czy jest sens się za to zabierać :D Każda opinia jest mile widziana. Zabiorę się jak najszybciej za nowe opowiadanie, ale kiedy bd pierwszy rozdział zależy od WAS. Czekam na wasze opinie ♥ Pod tym postem wyraźcie odczucia co do całego opowiadania wszystkich 3 części, która najlepsza itd. Chciałabym wiedzieć czy wam się ono podobało i jak mam pisać następne. Co lubicie w moich opowiadaniach a co wam przeszkadza?
Wszelkie pytania, opinie i inne możecie kierować do mnie w mailu; anna.anka2499@gmail.com
Ps.Anonimowe komentarze już odblokowane i jak najbardziej mile widziane :D
Krzysztof
Obudził mnie delikatny pocałunek w usta. Otworzyłem oczy i zobaczyłem rozpromienioną Elę. Pogłaskałem ją po policzku.
-Dzień dobry kochanie.-wyszeptałem.
-Hej.-odpowiedziała roześmiana Elka.- miałeś mi rano coś wyjaśnić, no więc czekam.
-Ela, to nie jest lekki temat, boje się, że przez to cię stracę.- mina mi odrobinę zrzedła.
-Jezu, Krzysiu, mów! Nie strasz mnie.
-Chodzi o naszą relację, ja nie potrafię cie zostawić. Muszę mieć cię cały czas przy sobie, czuć blisko. W tym klubie, zareagowałem zbyt impulsywnie, wiem, że to nie twoja wina, ale ja na prawdę nie potrafię utrzymać nerwów na wodzy, szczególnie kiedy widzę ciebie. Twoje ciało doprowadza mnie do szaleństwa. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłby dotykać cię ktoś inny, to przyprawia mnie o mdłości. Nie powiedziałem ci wcześniej, że mam takie odczucia, bo bałem się, że poczujesz się osaczona.
-No nie ukrywam, że trochę mnie zdziwiło to, że jesteś tak chorobliwie zazdrosny, ale to tylko drobnostka w obliczu tego, co jest między nami.- powiedziała.- Kocham Cię Krzysiu!
Sparaliżowało mnie, nie wiedziałem co zrobić, jeśli ona znowu powiedziała to za szybko, wbrew sobie....co jeśli znowu się podda. Byłem szczęśliwy i jednocześnie pełen obaw.
-Ja ciebie też kocham, nikogo nigdy nie kochałem tak jak ciebie i o żadną kobietę nie starałem się tak długo. Czekałem na ten moment od kiedy pierwszy raz po latach znalazłem się w twoim gabinecie.- powiedziałem i pocałowałem Elę.
Elżbieta
Czułam, że wypowiadam te dwa słowa z pełną świadomością. Byłam trochę zła, że wyrwał mnie tak zaborczo z tej imprezy. Najważniejsze, że wyjaśnił mi, dlaczego tak zareagował. Pies ogrodnika, ach. Nie mógł wyobrazić sobie, że ktoś inny może mnie mieć. Leżałam na Krzysiu i intensywnie wciągałam w nozdrza jego niesamowity zapał. Kochałam jego perfumy.
-Pójdę pod prysznic.-powiedziałam i chciałam się podnieść, ale on przytrzymał mnie przy sobie.
-Poczekaj, idę z tobą słoneczko.
Po chwili oblewały nas ciepłe strumienie wody. Krzyś przyciągnął mnie do siebie od tyłu. Zaczęłam lekko kołysać biodrami, po chwili poczułam, że to na niego działa.
-Ej, miał być tylko prysznic.-szepnęłam.
-Nie mogę się powstrzymać.- powiedział i jedną rękę oparł o kabinę prysznica, drugą zaś trzymał mnie za biodra. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wsunął się we mnie ostro.
-Aaaach, Krzysiek.- jęknęłam.
Poruszał się we mnie coraz szybciej, pochyliłam się lekko do przodu, kiedy poczułam jak fala rozkoszy przeszywa moje ciało.
-Jeszcze, chce więcej.-powiedziałam lekko odwracając do niego głowę.
-Ja dopiero zaczynam koteczku.
Poczułam na swoim pośladku jego rękę, po chwili trzask, zaraz po tym lekkie pieczenie. Cholera czy on właśnie dał mi klapsa? A mi się to tak podobało.....
-Ooooo jesteś taki męski dając mi te klapsy, chce więcej.-sapałam.
Po chwili poczułam uderzenie na drugim pośladku, po czym Krzysiek szybkim rucham wyszedł ze mnie i odwrócił mnie przodem do siebie. Popchnął mnie lekko na kabinę, po czym chwycił w biodrach i posadził sobie mnie w pasie. Oplotłam go rękami, a plecy przycisnęłam do kabiny.
-I co teraz?- zapytał z rozbawieniem.
-Znajdź się we mnie z powrotem, tego właśnie potrzebuję.-wydusiłam z siebie i złapałam go za włosy.
Krzysztof
Znalazłem się w niej po raz kolejny, to była niesamowite uczucie. Kiedy pociągnęła mnie za włosy, myślałem że eksploduję. Poruszałem się w niej, jedną ręką trzymałem jej udo, drugą opierałem się o prysznic. Oplotła mnie rękami i nogami. Jęczała głośno, tak głośno że bałem się, że połowa hotelu to usłyszy. Uciszyłem ją pocałunkiem. Pchnąłem w nią ostatni raz i głośno doszedłem krzycząc jej imię Ona wygięła się i ostatni raz głośno krzyknęła,
Po chwili siedzieliśmy razem na łóżku jedząc śniadanie.
-Ślicznie się uśmiechasz wiesz.-powiedziałem patrząc w jej oczy.
Przysunąłem się do niej i zlizałem z kącika jej ust dżem.
- I do tego jesteś słodka. Idziemy na plażę, trochę się poopalamy, może wskoczymy do Bałtyku.
-O tak, świetny pomysł, posprzątaj tu trochę a ja przebiorę się w stój.
Elżbieta
Szybko wskoczyłam w strój kąpielowy, zapakowałam do torebki krem ochronny, telefon a na nos włożyłam okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam z łazienki do pokoju, Krzyś już się przebrał, zobaczył mnie i w jego oczach pojawiły się iskierki.
-No chodź, idziemy.- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
Rozłożyliśmy się na plaże i przez chwile delektowaliśmy się odpoczynkiem w ciszy. Po chwili Krzysiek usiadł na ręczniku i zwrócił się do mnie.
-Eluś.- usłyszałam jego ciepły głos.
-Tak?- podniosłam się z ręcznika.
-Zamieszkaj ze mną, jak najszybciej, zaraz po powrocie z nad morza. Musimy cieszyć się każdą chwilą razem, za długo czekaliśmy....- wydusił z siebie jednym tchem.
-Dobrze, zgadzam się Krzyś, nie będę już się hamować. Nie chce tracić czasu, masz rację.-powiedziałam i rzuciłam się Krzysiowi na szyję.
-Chodź, idziemy się kąpać.-porwał mnie za rękę.
Wbiegliśmy razem do morza i zanurzyliśmy się w zimnej wodzie, razem wszystko jest łatwiejsze!
KONIEC
I tak oto kończy się moje pierwsze opowiadanie. Ostatnia część celowo jest krótka, ponieważ jest ona formą podsumowania. Następne będzie już dłuższe, bardziej poważne, nie takie lekkie i krótkie. Taki rozpęd, jeśli wam się podoba i chcecie żebym pisała dalsze opowiadania KOMENTUJCIE! Wtedy wiem czy jest sens się za to zabierać :D Każda opinia jest mile widziana. Zabiorę się jak najszybciej za nowe opowiadanie, ale kiedy bd pierwszy rozdział zależy od WAS. Czekam na wasze opinie ♥ Pod tym postem wyraźcie odczucia co do całego opowiadania wszystkich 3 części, która najlepsza itd. Chciałabym wiedzieć czy wam się ono podobało i jak mam pisać następne. Co lubicie w moich opowiadaniach a co wam przeszkadza?
Wszelkie pytania, opinie i inne możecie kierować do mnie w mailu; anna.anka2499@gmail.com
Ps.Anonimowe komentarze już odblokowane i jak najbardziej mile widziane :D
poniedziałek, 16 marca 2015
Powroty cz.2
Zapraszam do lektury. Polecam odpalić sobie w tle pioseneczkę, jedną z moich ulubionych https://www.youtube.com/watch?v=lp-EO5I60KA
Usiadłam na łóżku po turecku. Łzy nadal płynęły mi po policzku. Wiedziałam, że on już podjął decyzję.
-Przepraszam.- wyszeptał siadając na łóżku- że nie wróciłem, musiałem pomyśleć co chce ci powiedzieć.
-Jeśli chcesz ja zaraz się wyniosę, wezmę tylko swoje rzeczy, nie mam siły już cię męczyć.- powiedziałam.
-Nie! Ja chce porozmawiać, chce ci wszystko powiedzieć, wszystko co czułem od początku. Wtedy w urodziny Leona, byłaś taka czuła, miła. Cały wieczór rozmawialiśmy beztrosko i szczerze. Kiedy powiedziałaś, że chcesz jechać do mnie.....ucieszyłem się, ale byłem pełen obaw. Emocje wzięły nade mną górę. Jak wylądowaliśmy w łóżku nie myślałem o niczym innym, chciałem po prostu ciebie mieć. I miałem, to co powiedziałem ci po seksie było prawdą, kochałem cię, nadal kocham. Z twoich ust popłynęły słowa, na które tak bardzo czekałem. Wyznałaś mi miłość. Wiem, że mówiłaś prawdę, dlatego tak bardzo mnie poniosło rano, kiedy wszystko odwołałaś kolejny raz. Wiesz jak ja się strasznie poczułem. Nie dodawało mi męskości płaszczenie się przed tobą za każdym razem, twoje nieodwzajemnianie uczuć. Kiedy powiedziałaś mi, że kłamałaś, bo byłaś pijana, coś we mnie pękło! Wyrzuciłem cię z domu, bo nie chciałem, żebyś widziała jak bardzo mnie to załamało. W szpitalu, kiedy przyniosłem ci wypowiedzenie, chciałem porozmawiać, nie mogłem patrzeć jak cierpisz, ale chciałem, żebyś poczuła to co ja. Jak boli odrzucenie i obojętność. Wczoraj...było mi już lepiej, nadal czuje żal, ale nie chce już tego okazywać, przecież nie można żywić nienawiści do końca życia. Nic się nie zmienia, nie chce rozdrapywać ran, źle mi z tym, że jesteś blisko, ale musimy oboje zachować dystans. Ucieczka nie jest rozwiązaniem, chce żebyśmy oboje pogodzili się z tym, że nie jesteśmy sobie pisani. Ja nie umiem już się starać, poddaje się i tyle. Musimy się z tym pogodzić.- zakończył i schował twarz w dłonie.
-Krzyś, ale ja na prawdę....-chciałam zacząć się tłumaczyć ale zrozumiałam, że nie ma to sensu przybrałam więc podobną taktykę jak on- Ja czułam wielkie pożądanie, to co działo się tamtego wieczoru, było mi tak błogo, powiedziałam prawdę, ale rano jak zwykle się wystraszyłam. Odwołałam to, robiąc przy tym największy błąd życia. Ja na prawdę cię kocham, zrozumiałam to za późno. W szpitalu, tego dnia kiedy przyniosłeś wypowiedzenia cały czas płakałam, byłam tak strasznie rozchwiana emocjonalnie, ale to dlatego że wiedziałam, że nie dasz mi już szansy. Wczoraj, chciałam zachowywać dystans, ale kiedy jesteś obok ja nie potrafię. Rozumiem co czujesz, jeśli będzie ci lepiej to zgadzam się zachowywać dystans. Wiem, że dla nas obojga nie będzie to łatwe, ale to ja zaprzepaściłam szansę na nasze szczęście, tak bardzo cię przepraszam, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.- wyjaśniłam, niestety nie umiałam powstrzymać łez.
-Ja też przepraszam za wszystko, do końca tego wyjazdu traktujmy się jak znajomych z pracy, tylko tak uda nam się to przetrwać. Potem zaczniemy żyć własnym życiem, na nowo, osobno, nie będzie to łatwe, ale.....sama rozumiesz jak wielką krzywdę zrobiliśmy sobie wzajemnie.- powiedział Krzysztof.
-Błagam cię o jedno, ostatni raz, obiecaj mi, że nie odmówisz.- spojrzałam mu w oczy.
-Nie mogę tego obiecać.
-Pozwól mi się do ciebie przytulić ostatni raz.- powiedziałam i bez odpowiedzi wdrapałam się na jego kolana. Znalazłam się okrakiem na nim, nasze twarze były do siebie zwrócone. Przytuliłam się mocno do jego torsu. Pachniał moim Krzysiem. Na chwilę straciłam rachubę, czas jakby się zatrzymał. Złapał mnie w biodrach i przyciągnął do siebie. Przy kimś innym czułabym się niezręcznie w samych majtkach i kusej koszulce, ale nie przy nim, przy nim byłam sobą, ostatni raz.
Po mojej szyi spływały jej łzy. Mocno do mnie przylgnęła, czułem że zaraz zrobię coś wbrew zdrowemu rozsądkowi. Uniosła głowę i spojrzała na mnie.
-Pocałuj mnie ostatni raz.-szepnęła- proszę.-cały czas zanosiła się płaczem.
Nie miałem na tyle silnej woli aby jej odmawiać. Chwyciłem jej głowę i przylgnąłem do jej ust, swoimi. Czułem jej słone łzy na języku, przygryzłem jej wargę, masowałem jej podniebienie językiem. Czułem na języku jej ciche jęki. Ona lekko poruszała się na moich kolanach a w zasadzie nieco wyżej. Czułem, że moje męskość aż pulsuje z pożądania. Musiałem szybko to przerwać inaczej po prostu musiałbym ją mieć, całą. Szybko zrzuciłem ją z kolan. Zwinęła się w kulkę i odwróciła do mnie plecami. Wybiegłem do łazienki, po drodze chwyciłem jakieś ciuchy na zmianę, spałem w samochodzie, więc nie wyglądałem zbyt atrakcyjnie.Kiedy wszedłem do łazienki usiadłem na podłogę, musiałem chwilę ochłonąć. Dlaczego to się tak kończy?! Do cholery, dlaczego!!!
Ten pocałunek doprowadził mnie do wewnętrznej eksplozji, chciałam go mieć ostatni raz. On jest taki czujny, nie dał się zwieść. Nie możemy zostać przyjaciółmi na zawsze, ale możemy cieszyć się swoim towarzystwem przez resztę wyjazdu. Wstałam i podeszłam do lustra. Wyglądałam tragicznie, rozczochrana, napuchnięte oczy od płaczu i braku snu. Pognieciona koszulka, pachniała Krzysiem. Nie! Obiecałam sobie, że już nie będę płakała, szkoda na to czasu, łzy nic nie dają, tego już się nie da naprawić. Wyjęłam z torby czarne proste spodenki do połowy uda, imitujące spódniczkę, do tego białą bluzkę na grubych ramiączkach oraz czarne wysokie szpilki. Zaczekałam chwilę, aż Krzysiek wyjdzie z łazienki, minęłam się z nim w drzwiach bez słowa. W środku pachniało jego szamponem. Weszłam pod prysznic i oblałam się gorącym strumieniem wody, jakbym chciała zmyć z siebie wszystkie wydarzenia minionych dni. Po chwili wyszłam, wytarłam się ręcznikiem, ubrałam, wysuszyłam i ułożyłam włosy, a następnie zrobiłam dość widoczny makijaż, aby zakryć nim ogromne worki pod oczami. Mimo woli uśmiechnęłam się do siebie w lustrze. Weszłam do pokoju, on stał patrząc przez okno na morze. (nasz pokój miał widok na morze)
-Za 2 godziny mamy obiad z inwestorami, co powiedz na wyjście do klubu wieczorem? Możemy nawet zaprosić tych sztywniaków, napijemy się potańczymy?- zwróciłam się do niego z nadzieją w głosie.-
-W sumie, czemu nie, w końcu są wakacje, coś nam się chyba należy.- uśmiechnął się.- Pójdę się przewietrzyć, idziesz ze mną?- zapytał.
-Nie, ja przejrzę papiery, przygotuje się do spotkania, spotkajmy się o 14.30 w holu na dole.
-Okey, narazie- powiedział i wyszedł, a ja usiadłam na tarasie z teczką i zaczęłam wertować kartki.
Krzysztof
Idąc brzegiem morza myślałem o niej. Takie normalne zachowanie, dystans. Wyglądała pięknie. Nie mogłem myśleć o niej w ten sposób, ona nie wie o mojej tajemnicy, w tej sytuacji nigdy się o niej nie dowie. Muszę przestać myśleć o niej z podtekstem seksualnym, nie umiem nad tym panować, szczególnie w stosunku do niej. Kiedy się z nią kochałem, byłam tak spełniony, chciałem więcej, kiedy powiedziała mi.....to, wtedy wpadłem w ten szał, wszystko przez to, że poczułem co tracę! Cholera, kopnąłem w piasek, obiecuje sobie, że już jej nie tknę, nigdy więcej, już nie może być moja, ale skoro raz była.....nie umiem jej odepchnąć, tak długo ją zdobywałem.
Czas szybko minął, o 14.30 stałem koło wejścia do hotelu. Wyszła, zobaczyłem jej piękne długie nogi, które zakrywała czarna spódniczka, albo spodenki, nieważne. Biały top miała wciągnięty do spodni, nie miała stanika, nie trudno było zauważyć jej pięknego dekoltu. Na twarzy widniał uśmiech, pierwszy tak szczery uśmiech od dawna.
Byłam tak szczęśliwa i wesoła, nawet nie wiem dlaczego, przecież zniszczyłam sobie szansę na szczęście, mimo tego przepełniała mnie pozytywna energia, może to dzięki temu pożegnaniu, ono dodało mi siły! Obiad był smaczny, ale rozmowa dość nudna. Krzysiek siedział koło mnie, czułam jego zapach, doprowadzało mnie to do szaleństwa, od czasu do czasu kopał mnie pod stołem, kiedy któryś z panów opowiadał ,,śmieszne'' żarty. Wyszliśmy z restauracji około 18.00 od razu wraz z inwestorami udaliśmy się do klubu przy plaży. Atmosfera była bardzo swobodna, wypiliśmy kilka drinków, dobrze bawiliśmy się w swoim towarzystwie, Krzysiek nie pił, bo przyjechaliśmy jego samochodem, stanęłam przy barze i usłyszałam głos Eryka (jednego z naszych partnerów biznesowych)
-Zatańczysz?- zapytał lubieżnie.
-Z wielką chęcią.- krzyknęłam i porwał mnie na parkiet.
Tańczył na prawdę dobrze, a do tego był zabójczo przystojny, ale zupełnie mnie to nie interesowało, myślałam o K......
-Pięknie pachniesz.- wyszeptał mi do ucha.- a jeszcze lepiej wyglądasz.
-Dziękuje.- uśmiechnęłam się do niego.
Nagle poczułam, że jego ręka wędruje niżej, na moją pupę. Chwyciłam go za dłoń i wróciłam ją na miejsce. Po chwili zaczął całować mnie po szyi, chciałam się wyrwać z jego objęć, ale też nie chciałam zachować się zbyt niegrzecznie, zaczęłam wykręcać się z jego ramion, ale on tylko złapał mnie jeszcze mocniej.
Siedziałem przy barze i próbowałem robić dobrą minę do złej gry. Cały czas wędrowałem za tańczącą Elą i Erykiem. Bolało mnie jak się uśmiechali, radośnie wymieniali krótkie, jak się domyślam, komplementy. Nagle zobaczyłem coś niepokojącego, on perfidnie dobierał się do Elżbiety, a ona chciała się uwolnić, jednak bezskutecznie. Szybko się zerwałem z krzesła i podbiegłem do nich, popchnąłem go tak, że wypieprzył się na parkiet, chciałem mu dać w pysk, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. Chwyciłem ją mocno za przedramię i wyprowadziłem z klubu, wepchnąłem do auta i odpaliłem silnik.
O cholera co on robi, to boli, zostanie mi siniak na ręce! Przecież to nie moja wina, poza tym gówno go to powinno obchodzić kto mnie obmacuje, dałabym sobie radę sama. Spojrzałam na niego z boku, prowadził z wielkim skupieniem, na liczniku miał chyba ze 150km/h. Na twarzy widniała wściekłość, takiego Krzysia nie znałam.
-Cholera, po co to zrobiłeś, dlaczego się na niego rzuciłeś! Dałabym sobie radę sama.....-chciałam kontynuować ale on przerwał mi wpół słowa.
-Zamknij się! Jeszcze jedno słowo a......
-A co?! Kurwa co się z tobą dzieje człowieku, boje się ciebie.- kiedy skończyłam wypowiadać te słowa Krzysztof zaparkował samochód na parkingu hotelowym. Wysiadł i zanim ja zdążyłam odpiąć pasy wyszarpał mnie z pojazdu. Bez słowa mocno mnie do siebie przycisnął trzymając za ramię i pognał w stronę pokoju. Kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami do pokoju w końcu mnie puścił. Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka, stałam jak osłupiałą. Popchnął drzwi nogą i zrobił krok w moją stronę, ja zrobiłam krok w tył i znalazłam się na ścianie. Jego ręce znalazły się między moją głową, byłam tak oszołomiona że nawet nie drgnęłam.
-Jesteś moja, zrozumiałaś?! Nikt inny nie będzie cię miał!- wyszeptał w moje usta głośno sapiąc.
-Ta-tak.-wyjąkałam, takie zachowanie nie jest do niego podobne cholera co się z nim dzieje.
-Jesteś taka piękna, Ela mam ochotę cię....wezmę cię zaraz, teraz, tutaj.- jego oddech się uspokajał, wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko w sypialni. Powoli zaczął zdejmować moje buty i całował mnie od stóp wzwyż. Dotarł do spodenek, szybko się z nimi uporał, nim się zorientowałam byłam jedynie w bieliźnie. Uklęknęłam na łóżku i powoli zdjęłam jego podkoszulek, następnie rozpięłam mu spodnie. Chwycił mnie za nadgarstki i rzucił z powrotem na łóżko.
-Jesteś taka wilgotna, to wszystko dla mnie.- wyjęczał i zdarł ze mnie majtki, poczułam się zawstydzona.
Nim się zorientowałam jego język przesunął się po moim wilgotnym wnętrzu, zaczął wsuwać we mnie język i wysuwać go, zaciskałam mięśnie za każdym razem gdy znajdował się we mnie. Moim jękom rozkoszy nie było końca.
-Zapomniałem już jak wspaniale smakujesz.-mruknął i szybki ruchem wygiął mnie w łuk.
- O Boże Krzysztof....-syknęłam- proszę....chce żebyś znalazł się we mnie błagam!!!- sapałam.
- Jesteś taka piękna- wyszeptał i zaczął pieścić moje piersi. Po chwili zdjął bokserki i spodnie. Chwycił swoją męskość w dłonie i powoli zaczął się we mnie wsuwać. Moje ciało całe się trzęsło z pożądania.
Nie mogłem dłużej wytrzymać, musiałem ją mieć. Wsuwałem się w nią powoli, była dość ciasna i taka mokra. Uniosła biodra a ja mocno w nią wszedłem, zaczęła krzyczeć moje imię. Tego właśnie potrzebowałem, zacząłem się w niej poruszać delikatnie i powoli, nie mogę przecież zdradzić swojej obsesji, na razie muszę uważać.
Był taki słodki i delikatny, a ja chciałam więcej, mocniej! Rozsunęłam szerzej nogi.
-Mocniej, Krzyś, potrzebuje więcej!- wykrzyczałam.
Złapał mnie za biodra i zaczął pchać we mnie z dużą siła. Byłam już na skraju nieba i piekła!
-Tak? Teraz ci dobrze.-syczał.
-Mocniej, tak, mocniej!
-Zaraz skończę.-wydyszał.
Po chwili ostrej zabawy usłyszałam jak Krzysztof krzyczy moje imię. Czułam drżenie jego ciała, jego członek zapulsował we mnie.
-O cholera kochanie!!!- wrzasnęłam i oblała mnie fala spełnienia.
Przez chwile żadne z nas się nie poruszało, po chwili wyszedł ze mnie i opadł obok mnie,
-Jesteś w tym taka dobra.- wydyszał mi do ucha.
Po chwili przykrył mnie kołdrą i obrócił się na bok, głaskał mnie po włosach kiedy zasypiałam.
- Teraz śpij, ale rano muszę ci coś wyznać kotku.- usłyszałam już w półśnie.
KONIEC
Mam nadzieję, że się spodoba. Myślę, że nie jest ani długi, ani krótki ale w sam raz. Strasznie długo go pisałam, jakoś ciężko mi to przychodziło. Zostawiajcie komentarze, bo wejść jest dużo, ale mało opinii na temat opowiadania :( Następny rozdział tego opowiadania będzie ostatnim a zarazem dość krótkim bo będzie formą wyjaśnienia sytuacji (nie chce za dużo zdradzać) :)! Zabiorę się za niego już dzisiaj ale dodam jutro lub w środę, bo dzisiaj raczej go nie skończę. :D Poza tym nie wiem czy warto bo nwm czy wam się podoba! Czekam na komentarze.
Elżbieta
Usiadłam na łóżku po turecku. Łzy nadal płynęły mi po policzku. Wiedziałam, że on już podjął decyzję.
-Przepraszam.- wyszeptał siadając na łóżku- że nie wróciłem, musiałem pomyśleć co chce ci powiedzieć.
-Jeśli chcesz ja zaraz się wyniosę, wezmę tylko swoje rzeczy, nie mam siły już cię męczyć.- powiedziałam.
-Nie! Ja chce porozmawiać, chce ci wszystko powiedzieć, wszystko co czułem od początku. Wtedy w urodziny Leona, byłaś taka czuła, miła. Cały wieczór rozmawialiśmy beztrosko i szczerze. Kiedy powiedziałaś, że chcesz jechać do mnie.....ucieszyłem się, ale byłem pełen obaw. Emocje wzięły nade mną górę. Jak wylądowaliśmy w łóżku nie myślałem o niczym innym, chciałem po prostu ciebie mieć. I miałem, to co powiedziałem ci po seksie było prawdą, kochałem cię, nadal kocham. Z twoich ust popłynęły słowa, na które tak bardzo czekałem. Wyznałaś mi miłość. Wiem, że mówiłaś prawdę, dlatego tak bardzo mnie poniosło rano, kiedy wszystko odwołałaś kolejny raz. Wiesz jak ja się strasznie poczułem. Nie dodawało mi męskości płaszczenie się przed tobą za każdym razem, twoje nieodwzajemnianie uczuć. Kiedy powiedziałaś mi, że kłamałaś, bo byłaś pijana, coś we mnie pękło! Wyrzuciłem cię z domu, bo nie chciałem, żebyś widziała jak bardzo mnie to załamało. W szpitalu, kiedy przyniosłem ci wypowiedzenie, chciałem porozmawiać, nie mogłem patrzeć jak cierpisz, ale chciałem, żebyś poczuła to co ja. Jak boli odrzucenie i obojętność. Wczoraj...było mi już lepiej, nadal czuje żal, ale nie chce już tego okazywać, przecież nie można żywić nienawiści do końca życia. Nic się nie zmienia, nie chce rozdrapywać ran, źle mi z tym, że jesteś blisko, ale musimy oboje zachować dystans. Ucieczka nie jest rozwiązaniem, chce żebyśmy oboje pogodzili się z tym, że nie jesteśmy sobie pisani. Ja nie umiem już się starać, poddaje się i tyle. Musimy się z tym pogodzić.- zakończył i schował twarz w dłonie.
-Krzyś, ale ja na prawdę....-chciałam zacząć się tłumaczyć ale zrozumiałam, że nie ma to sensu przybrałam więc podobną taktykę jak on- Ja czułam wielkie pożądanie, to co działo się tamtego wieczoru, było mi tak błogo, powiedziałam prawdę, ale rano jak zwykle się wystraszyłam. Odwołałam to, robiąc przy tym największy błąd życia. Ja na prawdę cię kocham, zrozumiałam to za późno. W szpitalu, tego dnia kiedy przyniosłeś wypowiedzenia cały czas płakałam, byłam tak strasznie rozchwiana emocjonalnie, ale to dlatego że wiedziałam, że nie dasz mi już szansy. Wczoraj, chciałam zachowywać dystans, ale kiedy jesteś obok ja nie potrafię. Rozumiem co czujesz, jeśli będzie ci lepiej to zgadzam się zachowywać dystans. Wiem, że dla nas obojga nie będzie to łatwe, ale to ja zaprzepaściłam szansę na nasze szczęście, tak bardzo cię przepraszam, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.- wyjaśniłam, niestety nie umiałam powstrzymać łez.
-Ja też przepraszam za wszystko, do końca tego wyjazdu traktujmy się jak znajomych z pracy, tylko tak uda nam się to przetrwać. Potem zaczniemy żyć własnym życiem, na nowo, osobno, nie będzie to łatwe, ale.....sama rozumiesz jak wielką krzywdę zrobiliśmy sobie wzajemnie.- powiedział Krzysztof.
-Błagam cię o jedno, ostatni raz, obiecaj mi, że nie odmówisz.- spojrzałam mu w oczy.
-Nie mogę tego obiecać.
-Pozwól mi się do ciebie przytulić ostatni raz.- powiedziałam i bez odpowiedzi wdrapałam się na jego kolana. Znalazłam się okrakiem na nim, nasze twarze były do siebie zwrócone. Przytuliłam się mocno do jego torsu. Pachniał moim Krzysiem. Na chwilę straciłam rachubę, czas jakby się zatrzymał. Złapał mnie w biodrach i przyciągnął do siebie. Przy kimś innym czułabym się niezręcznie w samych majtkach i kusej koszulce, ale nie przy nim, przy nim byłam sobą, ostatni raz.
Krzysztof
Po mojej szyi spływały jej łzy. Mocno do mnie przylgnęła, czułem że zaraz zrobię coś wbrew zdrowemu rozsądkowi. Uniosła głowę i spojrzała na mnie.
-Pocałuj mnie ostatni raz.-szepnęła- proszę.-cały czas zanosiła się płaczem.
Nie miałem na tyle silnej woli aby jej odmawiać. Chwyciłem jej głowę i przylgnąłem do jej ust, swoimi. Czułem jej słone łzy na języku, przygryzłem jej wargę, masowałem jej podniebienie językiem. Czułem na języku jej ciche jęki. Ona lekko poruszała się na moich kolanach a w zasadzie nieco wyżej. Czułem, że moje męskość aż pulsuje z pożądania. Musiałem szybko to przerwać inaczej po prostu musiałbym ją mieć, całą. Szybko zrzuciłem ją z kolan. Zwinęła się w kulkę i odwróciła do mnie plecami. Wybiegłem do łazienki, po drodze chwyciłem jakieś ciuchy na zmianę, spałem w samochodzie, więc nie wyglądałem zbyt atrakcyjnie.Kiedy wszedłem do łazienki usiadłem na podłogę, musiałem chwilę ochłonąć. Dlaczego to się tak kończy?! Do cholery, dlaczego!!!
Elżbieta
Ten pocałunek doprowadził mnie do wewnętrznej eksplozji, chciałam go mieć ostatni raz. On jest taki czujny, nie dał się zwieść. Nie możemy zostać przyjaciółmi na zawsze, ale możemy cieszyć się swoim towarzystwem przez resztę wyjazdu. Wstałam i podeszłam do lustra. Wyglądałam tragicznie, rozczochrana, napuchnięte oczy od płaczu i braku snu. Pognieciona koszulka, pachniała Krzysiem. Nie! Obiecałam sobie, że już nie będę płakała, szkoda na to czasu, łzy nic nie dają, tego już się nie da naprawić. Wyjęłam z torby czarne proste spodenki do połowy uda, imitujące spódniczkę, do tego białą bluzkę na grubych ramiączkach oraz czarne wysokie szpilki. Zaczekałam chwilę, aż Krzysiek wyjdzie z łazienki, minęłam się z nim w drzwiach bez słowa. W środku pachniało jego szamponem. Weszłam pod prysznic i oblałam się gorącym strumieniem wody, jakbym chciała zmyć z siebie wszystkie wydarzenia minionych dni. Po chwili wyszłam, wytarłam się ręcznikiem, ubrałam, wysuszyłam i ułożyłam włosy, a następnie zrobiłam dość widoczny makijaż, aby zakryć nim ogromne worki pod oczami. Mimo woli uśmiechnęłam się do siebie w lustrze. Weszłam do pokoju, on stał patrząc przez okno na morze. (nasz pokój miał widok na morze)
-Za 2 godziny mamy obiad z inwestorami, co powiedz na wyjście do klubu wieczorem? Możemy nawet zaprosić tych sztywniaków, napijemy się potańczymy?- zwróciłam się do niego z nadzieją w głosie.-
-W sumie, czemu nie, w końcu są wakacje, coś nam się chyba należy.- uśmiechnął się.- Pójdę się przewietrzyć, idziesz ze mną?- zapytał.
-Nie, ja przejrzę papiery, przygotuje się do spotkania, spotkajmy się o 14.30 w holu na dole.
-Okey, narazie- powiedział i wyszedł, a ja usiadłam na tarasie z teczką i zaczęłam wertować kartki.
Krzysztof
Idąc brzegiem morza myślałem o niej. Takie normalne zachowanie, dystans. Wyglądała pięknie. Nie mogłem myśleć o niej w ten sposób, ona nie wie o mojej tajemnicy, w tej sytuacji nigdy się o niej nie dowie. Muszę przestać myśleć o niej z podtekstem seksualnym, nie umiem nad tym panować, szczególnie w stosunku do niej. Kiedy się z nią kochałem, byłam tak spełniony, chciałem więcej, kiedy powiedziała mi.....to, wtedy wpadłem w ten szał, wszystko przez to, że poczułem co tracę! Cholera, kopnąłem w piasek, obiecuje sobie, że już jej nie tknę, nigdy więcej, już nie może być moja, ale skoro raz była.....nie umiem jej odepchnąć, tak długo ją zdobywałem.Czas szybko minął, o 14.30 stałem koło wejścia do hotelu. Wyszła, zobaczyłem jej piękne długie nogi, które zakrywała czarna spódniczka, albo spodenki, nieważne. Biały top miała wciągnięty do spodni, nie miała stanika, nie trudno było zauważyć jej pięknego dekoltu. Na twarzy widniał uśmiech, pierwszy tak szczery uśmiech od dawna.
Elżbieta
Byłam tak szczęśliwa i wesoła, nawet nie wiem dlaczego, przecież zniszczyłam sobie szansę na szczęście, mimo tego przepełniała mnie pozytywna energia, może to dzięki temu pożegnaniu, ono dodało mi siły! Obiad był smaczny, ale rozmowa dość nudna. Krzysiek siedział koło mnie, czułam jego zapach, doprowadzało mnie to do szaleństwa, od czasu do czasu kopał mnie pod stołem, kiedy któryś z panów opowiadał ,,śmieszne'' żarty. Wyszliśmy z restauracji około 18.00 od razu wraz z inwestorami udaliśmy się do klubu przy plaży. Atmosfera była bardzo swobodna, wypiliśmy kilka drinków, dobrze bawiliśmy się w swoim towarzystwie, Krzysiek nie pił, bo przyjechaliśmy jego samochodem, stanęłam przy barze i usłyszałam głos Eryka (jednego z naszych partnerów biznesowych)
-Zatańczysz?- zapytał lubieżnie.
-Z wielką chęcią.- krzyknęłam i porwał mnie na parkiet.
Tańczył na prawdę dobrze, a do tego był zabójczo przystojny, ale zupełnie mnie to nie interesowało, myślałam o K......
-Pięknie pachniesz.- wyszeptał mi do ucha.- a jeszcze lepiej wyglądasz.
-Dziękuje.- uśmiechnęłam się do niego.
Nagle poczułam, że jego ręka wędruje niżej, na moją pupę. Chwyciłam go za dłoń i wróciłam ją na miejsce. Po chwili zaczął całować mnie po szyi, chciałam się wyrwać z jego objęć, ale też nie chciałam zachować się zbyt niegrzecznie, zaczęłam wykręcać się z jego ramion, ale on tylko złapał mnie jeszcze mocniej.
Krzysztof
Siedziałem przy barze i próbowałem robić dobrą minę do złej gry. Cały czas wędrowałem za tańczącą Elą i Erykiem. Bolało mnie jak się uśmiechali, radośnie wymieniali krótkie, jak się domyślam, komplementy. Nagle zobaczyłem coś niepokojącego, on perfidnie dobierał się do Elżbiety, a ona chciała się uwolnić, jednak bezskutecznie. Szybko się zerwałem z krzesła i podbiegłem do nich, popchnąłem go tak, że wypieprzył się na parkiet, chciałem mu dać w pysk, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. Chwyciłem ją mocno za przedramię i wyprowadziłem z klubu, wepchnąłem do auta i odpaliłem silnik.
Elżbieta
O cholera co on robi, to boli, zostanie mi siniak na ręce! Przecież to nie moja wina, poza tym gówno go to powinno obchodzić kto mnie obmacuje, dałabym sobie radę sama. Spojrzałam na niego z boku, prowadził z wielkim skupieniem, na liczniku miał chyba ze 150km/h. Na twarzy widniała wściekłość, takiego Krzysia nie znałam.
-Cholera, po co to zrobiłeś, dlaczego się na niego rzuciłeś! Dałabym sobie radę sama.....-chciałam kontynuować ale on przerwał mi wpół słowa.
-Zamknij się! Jeszcze jedno słowo a......
-A co?! Kurwa co się z tobą dzieje człowieku, boje się ciebie.- kiedy skończyłam wypowiadać te słowa Krzysztof zaparkował samochód na parkingu hotelowym. Wysiadł i zanim ja zdążyłam odpiąć pasy wyszarpał mnie z pojazdu. Bez słowa mocno mnie do siebie przycisnął trzymając za ramię i pognał w stronę pokoju. Kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami do pokoju w końcu mnie puścił. Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka, stałam jak osłupiałą. Popchnął drzwi nogą i zrobił krok w moją stronę, ja zrobiłam krok w tył i znalazłam się na ścianie. Jego ręce znalazły się między moją głową, byłam tak oszołomiona że nawet nie drgnęłam.
-Jesteś moja, zrozumiałaś?! Nikt inny nie będzie cię miał!- wyszeptał w moje usta głośno sapiąc.
-Ta-tak.-wyjąkałam, takie zachowanie nie jest do niego podobne cholera co się z nim dzieje.
-Jesteś taka piękna, Ela mam ochotę cię....wezmę cię zaraz, teraz, tutaj.- jego oddech się uspokajał, wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko w sypialni. Powoli zaczął zdejmować moje buty i całował mnie od stóp wzwyż. Dotarł do spodenek, szybko się z nimi uporał, nim się zorientowałam byłam jedynie w bieliźnie. Uklęknęłam na łóżku i powoli zdjęłam jego podkoszulek, następnie rozpięłam mu spodnie. Chwycił mnie za nadgarstki i rzucił z powrotem na łóżko.
-Jesteś taka wilgotna, to wszystko dla mnie.- wyjęczał i zdarł ze mnie majtki, poczułam się zawstydzona.
Nim się zorientowałam jego język przesunął się po moim wilgotnym wnętrzu, zaczął wsuwać we mnie język i wysuwać go, zaciskałam mięśnie za każdym razem gdy znajdował się we mnie. Moim jękom rozkoszy nie było końca.
-Zapomniałem już jak wspaniale smakujesz.-mruknął i szybki ruchem wygiął mnie w łuk.
- O Boże Krzysztof....-syknęłam- proszę....chce żebyś znalazł się we mnie błagam!!!- sapałam.
- Jesteś taka piękna- wyszeptał i zaczął pieścić moje piersi. Po chwili zdjął bokserki i spodnie. Chwycił swoją męskość w dłonie i powoli zaczął się we mnie wsuwać. Moje ciało całe się trzęsło z pożądania.
Krzysztof
Nie mogłem dłużej wytrzymać, musiałem ją mieć. Wsuwałem się w nią powoli, była dość ciasna i taka mokra. Uniosła biodra a ja mocno w nią wszedłem, zaczęła krzyczeć moje imię. Tego właśnie potrzebowałem, zacząłem się w niej poruszać delikatnie i powoli, nie mogę przecież zdradzić swojej obsesji, na razie muszę uważać.
Elżbieta
Był taki słodki i delikatny, a ja chciałam więcej, mocniej! Rozsunęłam szerzej nogi.
-Mocniej, Krzyś, potrzebuje więcej!- wykrzyczałam.
Złapał mnie za biodra i zaczął pchać we mnie z dużą siła. Byłam już na skraju nieba i piekła!
-Tak? Teraz ci dobrze.-syczał.
-Mocniej, tak, mocniej!
-Zaraz skończę.-wydyszał.
Po chwili ostrej zabawy usłyszałam jak Krzysztof krzyczy moje imię. Czułam drżenie jego ciała, jego członek zapulsował we mnie.
-O cholera kochanie!!!- wrzasnęłam i oblała mnie fala spełnienia.
Przez chwile żadne z nas się nie poruszało, po chwili wyszedł ze mnie i opadł obok mnie,
-Jesteś w tym taka dobra.- wydyszał mi do ucha.
Po chwili przykrył mnie kołdrą i obrócił się na bok, głaskał mnie po włosach kiedy zasypiałam.
- Teraz śpij, ale rano muszę ci coś wyznać kotku.- usłyszałam już w półśnie.
KONIEC
Mam nadzieję, że się spodoba. Myślę, że nie jest ani długi, ani krótki ale w sam raz. Strasznie długo go pisałam, jakoś ciężko mi to przychodziło. Zostawiajcie komentarze, bo wejść jest dużo, ale mało opinii na temat opowiadania :( Następny rozdział tego opowiadania będzie ostatnim a zarazem dość krótkim bo będzie formą wyjaśnienia sytuacji (nie chce za dużo zdradzać) :)! Zabiorę się za niego już dzisiaj ale dodam jutro lub w środę, bo dzisiaj raczej go nie skończę. :D Poza tym nie wiem czy warto bo nwm czy wam się podoba! Czekam na komentarze.
niedziela, 15 marca 2015
Powroty cz.1
Zapraszam do lektury!Mam nadzieję, że z łatwością przyjdzie Wam czytanie i dotrwacie do końca. W ramach instrukcji, będę pisała z 2 perspektyw; Eli i Krzyśka.
Czekałam na niego, wiedziałam, że to nieuniknione. Usiadłam na kanapie w swoim gabinecie i schowałam twarz w dłoniach. Usłyszałam pukanie, on nigdy nie pukał, tym razem zrobił wyjątek.
-Proszę- krzyknęłam tłumiąc łzy.
Wszedł do gabinetu, wyglądał jak zawsze perfekcyjnie w swoim białym fartuchu. Bałam się tego, co usłyszę.
-Dzień dobry, oto moje wypowiedzenia, pewnie się tego spodziewałaś, miło było tu pracować.- powiedział chłodno, położył kartkę papieru na biurku i skierował się do wyjścia.
-Poczekaj, mam do ciebie ważne pytanie.- zatrzymałam go wpół kroku.
-Słucham.- powiedział niechętnie.
- Co z wyjazdem w sprawie oddziału rehabilitacji?- zapytałam z nadzieję, że jednak nie zrezygnował z wyjazdu na konferencję.
-Obiecałem, więc pojadę, to się nie zmienia, nie odmówię ci w ostatniej chwili.- odrzekł i uśmiechnął się sztucznie.
-Dziękuje.- wyszeptałam, kiedy wychodził.
-Nie robię tego dla ciebie, tylko dla szpitala.- odpowiedział i wyszedł.
Zostałam sama, znowu zostałam z tym wszystkim sama. Na własne cholerne życzenie!
Ostatnio między nami....było blisko, byliśmy na urodzinach Leona. Oboje wypiliśmy za dużo, wylądowaliśmy w łóżku, kochaliśmy się wiele razy, było tak.....dobrze. Po pijaku wyznałam mu miłość, Krzysiek również powiedział, że mnie kocha. Oboje mówiliśmy prawdę, mimo wypitego alkoholu. Ale ja rano wszystko odwołałam, kolejny raz. Działałam wbrew sobie, bo się przestraszyłam. Nie spodziewałam się tak ostrej reakcji Krzysztofa, wyrzucił mnie za drzwi, krzycząc, że nie chce mieć więcej ze mną nic wspólnego. Od dłuższego czasu było coś między nami, on mówił to wprost, ja nie chciałam tego do siebie dopuścić. Tchórząc kolejny raz zaprzepaściłam wszystko co na nowo udało nam się zbudować. Teraz żałuję, wiem co straciłam. Próbowałam wiele razy podjąć z nim rozmowę, ale on nie chciał słuchać. Zwracał się do mnie z obrzydzeniem.....ja sama nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, zachowałam się podle. Jutro jedziemy razem do Gdańska, na konferencję, boje się, wiem że on nie chce mnie oglądać, ale musimy podejść do tego zawodowo. Ostatnio wróciłam nawet do operacji (oboje jesteśmy kardiochirurgami). Lubię to, ale nie byłabym w stanie już z nim operować. Jeszcze tylko tydzień i Krzysztof wyjedzie do Stanów...nie zobaczę go więcej.
Te myśli uderzył w Elżbietę tak bardzo, że popadła w histeryczny płacz. Oderwała ją od tego dopiero pielęgniarka, która powiadomiła, że jest potrzebna na bloku, nagły wypadek.
Wyszedłem z jej gabinetu. Miałem ochotę coś rozwalić ze złości. Siadłem w swoim gabinecie i nie byłem w stanie przejść ot tak do normalności. Zrobiła to kolejny raz, odrzuciła mnie. Poczułem się tak strasznie upokorzony. Kolejny raz kopnęła mnie w tyłek, płaszczyłem się przed nią tyle razy. Ona nie potrafiła tego docenić. Wtedy, rano, kiedy powiedziała mi, że nie mówiła tego, co czuła, wpadłem w taki szał, że sam się zdziwiłem, że potrafię być taki ostry, szczególnie wobec NIEJ. Coś we mnie pękło. Nie chciałem więcej tracić czasu. Przez ostatnie miesiące moje pożądanie brało górę nad rozsądkiem. Nadal kiedy ją widzę, czuję jak przeszywa mnie fala gorąca. Działa na mnie jak żadna inna kobieta. Ale muszę odejść. Żaden facet nie powinien pozwalać tak się poniżać, traci na tym całą swoją męskość, ja pokazałem jej już za bardzo, jaki potrafię być uległy, jednak to nic nie dało. Naprawdę ją kochałem, teraz ona próbuję coś ugrać, ale jest za późno, niech poczuję to, co ja przez ostatnie miesiące.
Jego z zamyślenia również wyrwała pielęgniarka, wezwaniem na blok.
Po chwili Krzysiek wszedł do pomieszczenia sąsiadującego z salą operacyjną, aby się umyć. Nie wiedział jednak, że Ela również tam jest i będzie towarzyszyć mu przy operacji.
Kiedy wszedł i ją zobaczył na chwile zamarł.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że będziemy razem operować?- rzuciła w jego stronę Ela.
-Nie, ja nie mieszam pracy z życiem prywatnym.
Eli do oczu napłynęły łzy. Krzysiek chciał wejść na sale, kiedy Elżbieta pociągneła go za nadgarstki. Stanęli twarzą w twarz. Popłakała się, kolejny raz.
-Czego ty ode mnie oczekujesz do cholery. Płaczem mnie nie zmiękczysz.
-Przepraszam, to był największy błąd w moim życiu, chce to naprawić, błagam Krzyś....-łkała Ela.
-Niestety docenisz jak stracisz, puść mnie, musimy iść na salę.-warknął Krzysztof i wyrwał się z rąk Eli.
Chwile po nim na sale weszła Ela, z grobową miną, tak aby nikt nie mógł poznać, że cierpi. Całą operacje walczyła ze sobą, żeby się nie rozpłakać, żeby nie patrzeć mu w oczy, to ją wykańczało.
Operacja się udała, po paru godzinach wykończeni wyszli z sali. Ona nawet na niego nie spojrzała, on nie miał zamiaru jej uledz.
Wyszłam ze szpitala o 21.00. Wykończona psychicznie i fizycznie. Cały czas myślałam, jaką taktykę przyjąć, aby ten wyjazd w czymś pomógł. Spiesznie kroczyłam przez parking do samochodu, było dość późno, a ja miałam przed sobą pakowanie. Nagle poczułam na sobie dłoń.
-Dzień dobry boska. Jak minął dzień.- odezwał się entuzjastycznie Leon.
-Boże jak dobrze, że jesteś.- odwróciłam się i wtuliłam w przyjaciela.
-Elucha, co z tobą? Nadal nie możesz dojść do siebie po stracie Krzyśka?
-A dziwisz się? Ja teraz dopiero zobaczyłam jak bardzo go....kocham.- wyszeptałam wyplątując się z jego objęć.
-Jak dzieci, słuchaj ja cię najmocniej przepraszam, ale potwornie się spieszę na dyżur, wiem, że jutro razem wyjeżdżacie....nie zmarnuj tego Ela, zawalcz, użyj swoich wdzięków. Trzymam za was kciuki. Jakby co to dzwoń.- powiedział Leo i szybko pomknął do szpitala,
Dojechałam do domu koło wpół do dziesiątej. Szybko zabrałam się za pakowanie, mama spała, Janek od początku wakacji był na obozie sportowym. Nadal myślałam nad tym, jaką postawę przyjąć, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Chociaż....miałam jeden pomysł, ale przecież zrobię z siebie idiotkę....
Wstałam wcześnie i zabrałam walizkę do samochodu. Dojechałam do Gdańska około 11.00. Podróż strasznie mnie wykończyła. Zobaczyłam samochód Krzysztofa na podjeździe. Szybkim krokiem weszłam do holu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Krzyś, który kłócił się z biedną wystraszoną recepcjonistką. Udałam się w ich stronę.
-Co tu się dzieje?-zapytałam.
-Ja, ja bardzo przepraszam ale zaszła pomyłka. Dla państwa mamy jeden pokój, z łóżkiem małżeńskim...naprawdę przepraszam.- jąkała się młoda kobieta.
-Dobrze, spokojnie, jest tam jakaś kanapa?- zapytałam z rozbawieniem.
-Tak, jest.
-Dobrze, poproszę o klucz od pokoju.- zdecydowałam.
-Oszalałaś!-wykrzyknął Krzysztof.
-Przestań i chodź za mną.- powiedziałam stanowczo.
Ona chyba oszalała, ja, z nią w jednym pokoju, nie wytrzymam. Już kiedy weszła do holu serce stanęło mi w gardle. Idealny makijaż, nienaganna fryzura, Była ubrana w biały podkoszulek i dżinsowe obcisłe krótkie spodenki. Mimo tego wszystkiego ja nadal jej chciałam, patrzyłem na nią z wielką ochotą.......
-Powiedz mi, co ty do cholery wyprawiasz?- rzuciłem ostro kiedy znaleźliśmy się w pokoju.
-Nie zachowuj się jak szczeniak, ja będę spała na kanapie, chyba widziałeś jaką ta młoda miała minę, za chwilę bym nam zawału dostała. Więc nie dramatyzuj, wiem, że czujesz do mnie odrzucenie, nienawiść, obrzydzenie. Ja nie mam zamiaru zaczynać tego tematu ty też zapomnij. Są wakacje nie mam zamiaru tracić czasu.- wydusiła jednym tchem Ela.
-Nie mów tak o sobie, mimo wszystko mam do ciebie szacunek i nie chce żebyś uważała się za największe zło w moim życiu. Ja będę spał na kanapie, przepraszam w tej sprawie faktycznie zachowałem się jak nastolatek.- zatkało mnie, tego się nie spodziewałem. To dziwne, że ona przez jedną noc aż tak zmieniła podejście do tej całej sytuacji.
Mnie też jej towarzystwo coraz mniej irytowało, co nie zmienia faktu, że nadal czułem się jak śmieć, wykorzystany śmieć, którym się zabawiła. Odsunąłem od siebie szybko te myśli.
-Ja może pójdę teraz na spacer.- zdecydowałem, że warto się będzie przewietrzyć.
-Mhm. Ja zostanę. Konferencja dopiero o 17.00.
W holu zorientowałem się, że zapomniałem telefonu, zawróciłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i pewnie wszedłem do środka. Zatrzymałem się wpół kroku, to co zobaczyłem zaparło mi dech w piersiach. Ona pochylona nad walizką w seksownych koronkowych majteczkach, kołysząca biodrami.
-Ekhm.-próbowałem zdradzić swoją obecność.
-Co ty tutaj robisz!?-wrzasnęła Ela.
-Przepraszam, ja tylko po telefon.- chwyciłem aparat i szybko wybiegłem z pokoju.
O mój boże, ja nie chce takich widoków. Wtedy cierpię jeszcze bardziej. Wiem, że mnie zraniła ale ja nie jestem obojętny, pokazuje to, ale tego nie czuje. Nadal chciałbym ją mieć.
O mój boże co za wstyd. Mogłam bardziej uważać na to co robię. Widząc jego minę, jak dziecko na widok cukierka. Mam ochotę z nim poważnie porozmawiać, powiedzieć mu wszystko, gdyby tylko chciał słuchać. Czuje, że dzisiaj nie jest taki jak wczoraj, jest spokojniejszy ma w sobie mnie złości i gniewu. Może dlatego, że nie widzi moich łez, mojej słabości. Kiedy ja marzę o tym, żeby powiedzieć prawdę wtulić się w niego i rozpłakać jak dziecko.....ciekawe jak długo jeszcze będziemy grać w tę grę.
Dzień upłynął szybko, para właściwie się mijała. Nadszedł czas konferencji. Krzysiek czekał na nią w holu.
-No to co, jedziemy.-podeszła do niego i szeroko się uśmiechnęła.
-Tak, chodźmy, taksówka już czeka.
Dotarli na miejsce po kwadransie. W taksówce żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Konferencja była długa i męcząca, a to dopiero początek, następnego dnia mają kolacje z inwestorami w tej sprawie. Po zebraniu kilka drinków, chwila rozmowy i znowu znaleźli się w taksówce.
-Możemy porozmawiać?-szepnęłam
-Wiesz, że nie mam ochoty poruszać tej kwestii. Sama to proponowałaś.- zaprotestował Krzysztof
-Gówno mnie to obchodzi- odwróciłam się w jego stronę- do kurwy rozumiesz, że żałuje, tamta noc to najlepsze co miałam w życiu. Twoje słowa utkwiły mi w pamięci, ja czuje to samo, jest mi tak cholernie źle z tym co ci zrobiłam, proszę nie odrzucaj mnie.- krzyknęłam, a zaraz po tym wybuchnęłam płaczem.
-Proszę się zatrzymać.- Krzysiek zwrócił się do kierowcy.
-Nie wychodź.- chciałam się do niego przytulić ale on odepchnął mnie i wyszedł z taksówki.
Wróciłam sama do hotelu, jego nie było, leżałam na łóżku i płakałam jak małe dziecko. Miałam grać zimno sukę, której nie zależy, ale patrząc na niego, nie potrafiłam, chciałam go mieć przy sobie już zawsze. Nie wrócił do pokoju tej nocy. Bezsenne godziny ciągnęły się w nieskończoność. O 8.00 usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Poczułam, że za chwile wszystko stanie się jasne.
Celowo przerywam w takim momencie, jeśli wam się podoba komentujcie, wtedy będę wiedziała czy jest sens trudzić się nad kolejnym rozdziałem. Za błędy i literówki przepraszam zawsze miałam problem z ortografią, wiem, że nie jest za długie ale chciałam je podzielić na części, żeby wzbudzić waszą ciekawość. Na razie myślę, że początek lepszy niż koniec, jeśli wam się spodoba już jutro dodam kolejny rozdział ♥ miłego wieczorku :)
Elżbieta
Czekałam na niego, wiedziałam, że to nieuniknione. Usiadłam na kanapie w swoim gabinecie i schowałam twarz w dłoniach. Usłyszałam pukanie, on nigdy nie pukał, tym razem zrobił wyjątek.
-Proszę- krzyknęłam tłumiąc łzy.
Wszedł do gabinetu, wyglądał jak zawsze perfekcyjnie w swoim białym fartuchu. Bałam się tego, co usłyszę.
-Dzień dobry, oto moje wypowiedzenia, pewnie się tego spodziewałaś, miło było tu pracować.- powiedział chłodno, położył kartkę papieru na biurku i skierował się do wyjścia.
-Poczekaj, mam do ciebie ważne pytanie.- zatrzymałam go wpół kroku.
-Słucham.- powiedział niechętnie.
- Co z wyjazdem w sprawie oddziału rehabilitacji?- zapytałam z nadzieję, że jednak nie zrezygnował z wyjazdu na konferencję.
-Obiecałem, więc pojadę, to się nie zmienia, nie odmówię ci w ostatniej chwili.- odrzekł i uśmiechnął się sztucznie.
-Dziękuje.- wyszeptałam, kiedy wychodził.
-Nie robię tego dla ciebie, tylko dla szpitala.- odpowiedział i wyszedł.
Zostałam sama, znowu zostałam z tym wszystkim sama. Na własne cholerne życzenie!
Ostatnio między nami....było blisko, byliśmy na urodzinach Leona. Oboje wypiliśmy za dużo, wylądowaliśmy w łóżku, kochaliśmy się wiele razy, było tak.....dobrze. Po pijaku wyznałam mu miłość, Krzysiek również powiedział, że mnie kocha. Oboje mówiliśmy prawdę, mimo wypitego alkoholu. Ale ja rano wszystko odwołałam, kolejny raz. Działałam wbrew sobie, bo się przestraszyłam. Nie spodziewałam się tak ostrej reakcji Krzysztofa, wyrzucił mnie za drzwi, krzycząc, że nie chce mieć więcej ze mną nic wspólnego. Od dłuższego czasu było coś między nami, on mówił to wprost, ja nie chciałam tego do siebie dopuścić. Tchórząc kolejny raz zaprzepaściłam wszystko co na nowo udało nam się zbudować. Teraz żałuję, wiem co straciłam. Próbowałam wiele razy podjąć z nim rozmowę, ale on nie chciał słuchać. Zwracał się do mnie z obrzydzeniem.....ja sama nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, zachowałam się podle. Jutro jedziemy razem do Gdańska, na konferencję, boje się, wiem że on nie chce mnie oglądać, ale musimy podejść do tego zawodowo. Ostatnio wróciłam nawet do operacji (oboje jesteśmy kardiochirurgami). Lubię to, ale nie byłabym w stanie już z nim operować. Jeszcze tylko tydzień i Krzysztof wyjedzie do Stanów...nie zobaczę go więcej.
Te myśli uderzył w Elżbietę tak bardzo, że popadła w histeryczny płacz. Oderwała ją od tego dopiero pielęgniarka, która powiadomiła, że jest potrzebna na bloku, nagły wypadek.
Krzysztof
Wyszedłem z jej gabinetu. Miałem ochotę coś rozwalić ze złości. Siadłem w swoim gabinecie i nie byłem w stanie przejść ot tak do normalności. Zrobiła to kolejny raz, odrzuciła mnie. Poczułem się tak strasznie upokorzony. Kolejny raz kopnęła mnie w tyłek, płaszczyłem się przed nią tyle razy. Ona nie potrafiła tego docenić. Wtedy, rano, kiedy powiedziała mi, że nie mówiła tego, co czuła, wpadłem w taki szał, że sam się zdziwiłem, że potrafię być taki ostry, szczególnie wobec NIEJ. Coś we mnie pękło. Nie chciałem więcej tracić czasu. Przez ostatnie miesiące moje pożądanie brało górę nad rozsądkiem. Nadal kiedy ją widzę, czuję jak przeszywa mnie fala gorąca. Działa na mnie jak żadna inna kobieta. Ale muszę odejść. Żaden facet nie powinien pozwalać tak się poniżać, traci na tym całą swoją męskość, ja pokazałem jej już za bardzo, jaki potrafię być uległy, jednak to nic nie dało. Naprawdę ją kochałem, teraz ona próbuję coś ugrać, ale jest za późno, niech poczuję to, co ja przez ostatnie miesiące.
Jego z zamyślenia również wyrwała pielęgniarka, wezwaniem na blok.
Po chwili Krzysiek wszedł do pomieszczenia sąsiadującego z salą operacyjną, aby się umyć. Nie wiedział jednak, że Ela również tam jest i będzie towarzyszyć mu przy operacji.
Kiedy wszedł i ją zobaczył na chwile zamarł.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że będziemy razem operować?- rzuciła w jego stronę Ela.
-Nie, ja nie mieszam pracy z życiem prywatnym.
Eli do oczu napłynęły łzy. Krzysiek chciał wejść na sale, kiedy Elżbieta pociągneła go za nadgarstki. Stanęli twarzą w twarz. Popłakała się, kolejny raz.
-Czego ty ode mnie oczekujesz do cholery. Płaczem mnie nie zmiękczysz.
-Przepraszam, to był największy błąd w moim życiu, chce to naprawić, błagam Krzyś....-łkała Ela.
-Niestety docenisz jak stracisz, puść mnie, musimy iść na salę.-warknął Krzysztof i wyrwał się z rąk Eli.
Chwile po nim na sale weszła Ela, z grobową miną, tak aby nikt nie mógł poznać, że cierpi. Całą operacje walczyła ze sobą, żeby się nie rozpłakać, żeby nie patrzeć mu w oczy, to ją wykańczało.
Operacja się udała, po paru godzinach wykończeni wyszli z sali. Ona nawet na niego nie spojrzała, on nie miał zamiaru jej uledz.
Elżbieta
Wyszłam ze szpitala o 21.00. Wykończona psychicznie i fizycznie. Cały czas myślałam, jaką taktykę przyjąć, aby ten wyjazd w czymś pomógł. Spiesznie kroczyłam przez parking do samochodu, było dość późno, a ja miałam przed sobą pakowanie. Nagle poczułam na sobie dłoń.
-Dzień dobry boska. Jak minął dzień.- odezwał się entuzjastycznie Leon.
-Boże jak dobrze, że jesteś.- odwróciłam się i wtuliłam w przyjaciela.
-Elucha, co z tobą? Nadal nie możesz dojść do siebie po stracie Krzyśka?
-A dziwisz się? Ja teraz dopiero zobaczyłam jak bardzo go....kocham.- wyszeptałam wyplątując się z jego objęć.
-Jak dzieci, słuchaj ja cię najmocniej przepraszam, ale potwornie się spieszę na dyżur, wiem, że jutro razem wyjeżdżacie....nie zmarnuj tego Ela, zawalcz, użyj swoich wdzięków. Trzymam za was kciuki. Jakby co to dzwoń.- powiedział Leo i szybko pomknął do szpitala,
Dojechałam do domu koło wpół do dziesiątej. Szybko zabrałam się za pakowanie, mama spała, Janek od początku wakacji był na obozie sportowym. Nadal myślałam nad tym, jaką postawę przyjąć, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Chociaż....miałam jeden pomysł, ale przecież zrobię z siebie idiotkę....
Wstałam wcześnie i zabrałam walizkę do samochodu. Dojechałam do Gdańska około 11.00. Podróż strasznie mnie wykończyła. Zobaczyłam samochód Krzysztofa na podjeździe. Szybkim krokiem weszłam do holu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Krzyś, który kłócił się z biedną wystraszoną recepcjonistką. Udałam się w ich stronę.
-Co tu się dzieje?-zapytałam.
-Ja, ja bardzo przepraszam ale zaszła pomyłka. Dla państwa mamy jeden pokój, z łóżkiem małżeńskim...naprawdę przepraszam.- jąkała się młoda kobieta.
-Dobrze, spokojnie, jest tam jakaś kanapa?- zapytałam z rozbawieniem.
-Tak, jest.
-Dobrze, poproszę o klucz od pokoju.- zdecydowałam.
-Oszalałaś!-wykrzyknął Krzysztof.
-Przestań i chodź za mną.- powiedziałam stanowczo.
Krzysztof
Ona chyba oszalała, ja, z nią w jednym pokoju, nie wytrzymam. Już kiedy weszła do holu serce stanęło mi w gardle. Idealny makijaż, nienaganna fryzura, Była ubrana w biały podkoszulek i dżinsowe obcisłe krótkie spodenki. Mimo tego wszystkiego ja nadal jej chciałam, patrzyłem na nią z wielką ochotą.......
-Powiedz mi, co ty do cholery wyprawiasz?- rzuciłem ostro kiedy znaleźliśmy się w pokoju.
-Nie zachowuj się jak szczeniak, ja będę spała na kanapie, chyba widziałeś jaką ta młoda miała minę, za chwilę bym nam zawału dostała. Więc nie dramatyzuj, wiem, że czujesz do mnie odrzucenie, nienawiść, obrzydzenie. Ja nie mam zamiaru zaczynać tego tematu ty też zapomnij. Są wakacje nie mam zamiaru tracić czasu.- wydusiła jednym tchem Ela.
-Nie mów tak o sobie, mimo wszystko mam do ciebie szacunek i nie chce żebyś uważała się za największe zło w moim życiu. Ja będę spał na kanapie, przepraszam w tej sprawie faktycznie zachowałem się jak nastolatek.- zatkało mnie, tego się nie spodziewałem. To dziwne, że ona przez jedną noc aż tak zmieniła podejście do tej całej sytuacji.
Mnie też jej towarzystwo coraz mniej irytowało, co nie zmienia faktu, że nadal czułem się jak śmieć, wykorzystany śmieć, którym się zabawiła. Odsunąłem od siebie szybko te myśli.
-Ja może pójdę teraz na spacer.- zdecydowałem, że warto się będzie przewietrzyć.
-Mhm. Ja zostanę. Konferencja dopiero o 17.00.
Elżbieta
Tak strasznie ciężko było mi się z tym pogodzić, teraz mam grać bezwstydną, pewną siebie kobietę? Tak naprawdę chciałam tylko żeby mnie przytulił, ale stop, muszę trzymać się planu zimnej, ostentacyjnej i obojętnej. Postanowiłam, że wezmę szybki prysznic. Weszłam do przestronnej łazienki z dużą wanną i prysznicem. Wybrałam prysznic. Rozebrałam się do bielizny i właśnie wtedy przypomniałam sobie, że zapomniałam klapek kąpielowych z torby. Wyszłam pewnie z łazienki i pochylając się nad torbą szukałam w niej butów.Krzysiek
W holu zorientowałem się, że zapomniałem telefonu, zawróciłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i pewnie wszedłem do środka. Zatrzymałem się wpół kroku, to co zobaczyłem zaparło mi dech w piersiach. Ona pochylona nad walizką w seksownych koronkowych majteczkach, kołysząca biodrami.
-Ekhm.-próbowałem zdradzić swoją obecność.
-Co ty tutaj robisz!?-wrzasnęła Ela.
-Przepraszam, ja tylko po telefon.- chwyciłem aparat i szybko wybiegłem z pokoju.
O mój boże, ja nie chce takich widoków. Wtedy cierpię jeszcze bardziej. Wiem, że mnie zraniła ale ja nie jestem obojętny, pokazuje to, ale tego nie czuje. Nadal chciałbym ją mieć.
Elżbieta
O mój boże co za wstyd. Mogłam bardziej uważać na to co robię. Widząc jego minę, jak dziecko na widok cukierka. Mam ochotę z nim poważnie porozmawiać, powiedzieć mu wszystko, gdyby tylko chciał słuchać. Czuje, że dzisiaj nie jest taki jak wczoraj, jest spokojniejszy ma w sobie mnie złości i gniewu. Może dlatego, że nie widzi moich łez, mojej słabości. Kiedy ja marzę o tym, żeby powiedzieć prawdę wtulić się w niego i rozpłakać jak dziecko.....ciekawe jak długo jeszcze będziemy grać w tę grę.Dzień upłynął szybko, para właściwie się mijała. Nadszedł czas konferencji. Krzysiek czekał na nią w holu.
Krzysztof
Szła spokojnie, była ubrana w czarny garnitur z dość sporym dekoltem jak zwykle nienaganna. Czerwone szpilki i torebka tylko dodawały jej uroku.-No to co, jedziemy.-podeszła do niego i szeroko się uśmiechnęła.
-Tak, chodźmy, taksówka już czeka.
Dotarli na miejsce po kwadransie. W taksówce żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Konferencja była długa i męcząca, a to dopiero początek, następnego dnia mają kolacje z inwestorami w tej sprawie. Po zebraniu kilka drinków, chwila rozmowy i znowu znaleźli się w taksówce.
Elżbieta
Siedziałam i patrzyłam przez okno na rozświetlone ulice Gdańska.-Możemy porozmawiać?-szepnęłam
-Wiesz, że nie mam ochoty poruszać tej kwestii. Sama to proponowałaś.- zaprotestował Krzysztof
-Gówno mnie to obchodzi- odwróciłam się w jego stronę- do kurwy rozumiesz, że żałuje, tamta noc to najlepsze co miałam w życiu. Twoje słowa utkwiły mi w pamięci, ja czuje to samo, jest mi tak cholernie źle z tym co ci zrobiłam, proszę nie odrzucaj mnie.- krzyknęłam, a zaraz po tym wybuchnęłam płaczem.
-Proszę się zatrzymać.- Krzysiek zwrócił się do kierowcy.
-Nie wychodź.- chciałam się do niego przytulić ale on odepchnął mnie i wyszedł z taksówki.
Wróciłam sama do hotelu, jego nie było, leżałam na łóżku i płakałam jak małe dziecko. Miałam grać zimno sukę, której nie zależy, ale patrząc na niego, nie potrafiłam, chciałam go mieć przy sobie już zawsze. Nie wrócił do pokoju tej nocy. Bezsenne godziny ciągnęły się w nieskończoność. O 8.00 usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Poczułam, że za chwile wszystko stanie się jasne.
KONIEC
Celowo przerywam w takim momencie, jeśli wam się podoba komentujcie, wtedy będę wiedziała czy jest sens trudzić się nad kolejnym rozdziałem. Za błędy i literówki przepraszam zawsze miałam problem z ortografią, wiem, że nie jest za długie ale chciałam je podzielić na części, żeby wzbudzić waszą ciekawość. Na razie myślę, że początek lepszy niż koniec, jeśli wam się spodoba już jutro dodam kolejny rozdział ♥ miłego wieczorku :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)